Opuściła ją gorączka… Mk 1,31
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».
I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Całe miasto miał u drzwiOpuściła ją gorączka…
Mk 1,31
Całe miasto miał u drzwi, pisze Marek. Całe miasto. Nawet jeśli było nieduże i nawet jeśli to tylko kolokwializm, to jednak znaczy, że byli tam wszyscy; może prawie. W każdym razie bardzo, bardzo wielu. Wszyscy Cię szukają, mówi Mu rano Szymon. Wyobrazić to sobie. W chwilach, kiedy odczuwam ucisk, uścisk zabierający powietrze, zaciskającą się obręcz z ludzi na szyi, uczucie zaduszenia, umierania od nadmiaru cudzych emocji i oczekiwań. Teściowa z gorączką, miasto rozgorączkowane, całe miasto, wszyscy. Panie, bądź ze mną, kiedy już tego nieść dalej i dłużej nie umiem.