107,6 FM

Leszek Jarosz: Maroko nie znalazło się w półfinale przypadkowo

- Przed turniejem to byłaby wielka sensacja, ale gdy popatrzymy na rozgrywki to Maroko przecież zremisowało z Chorwacją, wygrało z Belgią, wygrało swoją grupę, wyeliminowało Hiszpanię i wygrało z Portugalią, więc to na pewno nie jest przypadek - komentował na antenie Radia eM postawę Maroka dziennikarz sportowy Leszek Jarosz.

Autor wydanej nakładem Wydawnictwa SQN książki "Historia mundiali", pytany o największą niespodziankę wszechczasów, wskazał na finał szwajcarskiego turnieju w 1954 roku, kiedy RFN niespodziewanie pokonało Węgry i ich "złotą jedenastkę".

Leszek Jarosz był w Katarze i podzielił się swoimi spostrzeżeniami ze słuchaczami Radia eM. - Organizacja prawie że doskonała. FIFA jako wielka korporacja umie te turnieje organizować; gospodarze także stają na wysokości zadania. Cała Doha jest pięknie; właściwie na każdym kroku czuć ten mundial - relacjonował nasz rozmówca.

- Trochę zaskakuje, że tak mało jest kibiców z Europy, natomiast jest bardzo wielu Argentyńczyków i bardzo wielu kibiców Maroka. Maroko jest właściwie drużyną, która gra u siebie, bo to nie tylko kibice z Maroka, ale cały Katar jest za Marokiem; Arabia Saudyjska; cały świat arabski jest za Marokiem. I muszę powiedzieć, że właśnie dwa najpiękniejsze momenty to mecze Argentyny i mecze Maroka. Kibice Argentyny to jest non-stop śpiew, jeden wielki koncert, natomiast kibice Maroka też robią niesamowitą atmosferę - właściwie rywale czują się jak w jakimś kotle. I gdyby doszło do finału Argentyna Maroko to stadion Lusail, na którym ten finał będzie rozgrywany... przypuszczam, że odleci - prognozował Leszek Jarosz.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy