- W urzędzie nic nie ginie. Nawet gdyby cokolwiek zostało wrzucone do niszczarki to jest to do odtworzenia - mówiła na antenie Radia eM Izabela Domogała, były członek zarządu województwa śląskiego.
Rozmówczyni Radia eM podkreśliła, że wszystkie dokumenty, które trafiają do urzędów są rejestrowane, są w elektronicznym obiegu dokumentów i jako takie mogą zostać odtworzone. Medialne doniesienia o tym, jakoby w toalecie znaleziono kilkanaście worków zniszczonych dokumentów urzędowych oceniła jako "celowe wprowadzanie opinii publicznej w błąd".
W ocenie Izabeli Domogały nie zostały dochowane procedury opuszczenia gabinetu członka zarządu województwa. - Ktoś powinien odebrać ode mnie moją pracę; powinien przygotować protokół zdawczo-odbiorczy; to nie zostało zrobione. Tego samego dnia wyszliśmy, od 21 listopada w ogóle nie byłam w urzędzie, nikt do mnie nie zadzwonił, żebym mogła wejść do gabinetu, posprzątać, wziąć nawet swoje prywatne rzeczy - zaznaczyła. Pytana o to, czy o swoje dobre imię będzie walczyć na drodze sądowej odparła, że co do dalszych działań skonsultuje się z Beatą Białowąs (byłym członkiem zarządu województwa), również posądzaną o niszczenie urzędowych dokumentów.
Izabela Domogała odniosła się również do sugestii marszałka Jakuba Chełstowskiego, że współpraca z odwołanymi już członkami zarządu województwa śląskiego była trudna a po trzech bardzo dobrych latach pojawiły się rysy i pęknięcia. - Każdy z nas wiedział, co ma robić. Prowadziliśmy swoje projekty, natomiast w którymś momencie pan marszałek zaczął się izolować. Nie wiem, czy wynikało to z tego, że coś go przerosło - takie jest moje zdanie na ten temat. (...) Kontrole to naturalna rzecz. Kontroluje się osoby, instytucje, szczególnie spodziewaliśmy się tego po tych ciężkich latach pandemii. I wtedy trzeba usiąść i merytorycznie odpowiadać na pytania osób kontrolujących, doprowadzić i wyjaśnić wszystkie tematy a nie zwalniać ludzi, którzy merytorycznie pracowali nad danymi tematami. Dzisiaj nikt nie jest w stanie odpowiadać na pytania kontrolerów, bo tych osób po prostu nie ma - sygnalizowała Izabela Domogała.
- Każdy urzędnik, funkcjonariusz publiczny, jeśli stwierdza nieprawidłowości, to takie nieprawidłowości zgłasza się do specjalnych organów a nie skarży się, nie idzie się na dywanik i się nie donosi; nie płacze się: "bo ja tu jestem taki biedny". Zachowajmy się jak mężczyźni i stańmy w prawie. Urząd Marszałkowski i województwo śląskie to jest poważna instytucja a dzisiaj mamy kogoś, kto płacze przez tydzień jak to był ręcznie sterowany. Jestem zaskoczona, dlatego że przez 4 lata ja nigdy nie słyszałam o takich rzeczach. A teraz, nagle, po 21 listopada coś nagle się w głowie zmienia - tak Izabela Domogała komentowała ostatnie wypowiedzi marszałka Jakuba Chełstowskiego dotyczące nieprawidłowości, do których mieli dopuszczać odwołani członkowie zarządu województwa.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.