Jest Adwent. Czas się otrząsnąć. Obrać właściwy kurs. Załapać się na rejs życia.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
1. Dziś też jedzą i piją, żenią się i za mąż wychodzą. Oblepieni codziennością. Zapatrzeni w siebie. Uwięzieni w doczesności. Coraz bardziej bezwstydni. Odarci z sacrum. Gardzący Bogiem. Chełpiący się apostazją. Ubóstwiający siebie. To także o nas. Przynajmniej w jakiejś części. Można wpaść w życiowe mielizny, dać się ponieść współczesnym prądom i bezczynnie dryfować na wzburzonym morzu. Bez celu i bez sensu. Zająć się jedynie sobą.
2. Jest Adwent. Czas się otrząsnąć. Obrać właściwy kurs. Załapać się na rejs życia. Zamienić luksusowy jacht a może cieknącą i podziurawioną łódkę na biblijną arkę. Portem, do którego płyniemy jest życie wieczne. Jesteśmy ciągle w drodze. Adwent to czas wypatrywania znaków – tych od Boga, ćwiczenia się w uważności, czuwania i oczekiwania.
3. Przed ponad 30 laty, wyśmiewany dziś (o zgrozo!) przez młodych, papież św. Jan Paweł II na spotkaniu z młodzieżą na Jasnej Górze pytał: „Co to znaczy: «czuwam»?” I odpowiedział: „To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni”.
4. Nie wiemy kiedy przyjdzie Pan. Jak to się stanie. Nawet - jak sam mówi - na nic zdadzą się nasze domysły. Wiemy jednak, że to się stanie. Że Syn Człowieczy przyjdzie. Obyśmy tylko – tak jak za czasów Noego, jedząc i pijąc, żeniąc się i wydając za mąż – nie zachłysnęli się doczesnością. Bo przegramy nasze życie.