- Temat Biblii jako wielkiego kodu kultury zachodniej jest wciąż aktualny i konieczny do rozważenia - przekonywał w Krakowie przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury.
Kardynał Gianfranco Ravasi bierze udział w sesji „Twoje słowo daje mi życie”, zorganizowanej przez Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów z okazji 25-lecia działalności. Mówił m.in. o tym, że Biblia jest wspólnym kodem kulturowym dla wierzących i niewierzących.
Włoski hierarcha zwracał uwagę, że temat Biblii jako wielkiego kodu kultury zachodniej jest wciąż aktualny i konieczny do rozważenia. - Paul Claudel mówił, że Biblia jest słownikiem. To wielki słownik obrazów, symboli, postaci i opowiadań. Nietsche, filozof, który chlubił się, że jest antychrześcijański, pisał, że pomiędzy tym, co odczuwamy, czytając Petrarkę, a tym, co odczuwamy przy lekturze Psalmów, jest ta sama różnica jak między ziemią obcą a ojczyzną. Uważał Psalmy za swoją ojczyznę, swój język - argumentował duchowny. Jego zdaniem każdy rodzaj sztuki ma w swoich ramach pragnienie przedstawienia transcendencji. - Austriacki malarz Paul Klee mówił, że sztuka nie przedstawia tego, co widzialne, ale to, co niewidzialne, obecne w tym, co widzialne - dodał.
Kardynał Ravasi wyliczył trzy modele artystycznego odczytywania Biblii: aktualizujący, deformujący i przemieniający.
Wśród przykładów na model aktualizujący, czyli umieszczający biblijne wydarzenia w kontekście współczesnym, jakby działy się tu i teraz, wymienił „Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego. - Mówią, że nie był szczególnie wierzący, ale zrobił 10 filmów, które „przepisują” orędzie przykazań w ramach polskiego krajobrazu. Jego geniusz sprawia, że to przesłanie jest uniwersalne. Kieślowski powiedział kiedyś, że każdego dnia łamiemy przykazania, ale one istnieją, by przypominać o dobru i złu. Biblia jest nie tylko estetyczna, ale etyczna - podkreślał. Jak dodał, aktualizacja jest konieczna, żeby religia nie była tylko pamiątką przeszłości.
Omawiając model degeneracyjny, kard. Ravasi zauważył, że we współczesnej sztuce spotykamy wyobrażenia niemal bluźniercze. - Ale to nadal potwierdza, że figury chrześcijańskie są ważniejsze niż klasyczne. Gdyby tak nie było, nikt by z nimi nie walczył - argumentował.
Mówca przywołał książkę portugalskiego noblisty José Saramago „Ewangelia według Jezusa”. Chrystus umierający na krzyżu wypowiada tam słowa: „Wybacz mi, Ojcze, bo nie wiem, co zrobiłem”. - To brzmi obrazoburczo, ale pokazuje też pasję, z jaką pisarz podchodził do Jezusa - wyjaśniał włoski duchowny, podkreślając, że wybitna sztuka zawsze skłania do dyskusji.
Trzeci model to sztuka przemieniająca, zdaniem kardynała jest lepsza od egzegezy, bo nie tylko wyjaśnia tekst, ale ukazuje jego piękno i moc. Jak podkreślał hierarcha, najlepiej radzi sobie z tym muzyka. Wolfgang Amadeusz Mozart skomponował interpretację Psalmu 117 „Laudate Dominum”, wyodrębniając fundamentalną dla przymierza Boga z Izraelem „głęboką więź, relację miłosną, witalną”. - Co robi Mozart? Zaczyna od sopranu i uwielbienia, sopran wznosi się coraz wyżej, bo ma doprowadzić do Boga. Potem spada gwałtownie, bo uwielbienie można powierzyć muzykowi, ale wyznanie wiary trzeba wypowiedzieć samemu - opisywał.
Zamiast podsumowania prelegent zacytował wiersz Nelly Sachs: „Gdyby prorocy wtargnęli przez drzwi nocy, rozdrapując rany w twierdzach przyzwyczajeń, gdyby wtargnęli przez drzwi nocy, szukając ucha na ojczyznę, ucha ludzi, zarośniętego pokrzywami, czy umiałbyś słuchać?”.