"Wezwałem cię po imieniu" - tabliczki o tej treści znalazły się na grobach osób bezdomnych. Zostały wykonane przez doświadczających bezdomności podopiecznych Dzieła Pomocy św. Ojca Pio w Krakowie.
Uczestnicy zajęć w Centrum Integracji Społecznej wykonali 50 tabliczek z cytatem z Księgi Izajasza: "Wezwałem cię po imieniu". - Mając świadomość, że nikt o tych ludziach już nie pamięta, chcemy pokazać, że Pan Bóg o nich pamięta, że On zna ich imiona. To nie są anonimowe osoby - mówi Wojciech Popielak, trener zawodu w Dziele Pomocy św. Ojca Pio.
Osoby bezdomne umierają młodo, często w samotności i zapomnieniu. Ich groby umieszczane są w peryferyjnych miejscach cmentarzy, opatrzone drewnianym krzyżem, a często także tabliczką z napisem: "NN" - Nazwisko Nieznane. Podopieczni Dzieła, którzy sami nie mają domu, dbają o ich mogiły. To posługa do samego końca - od przygotowania desek, które posłużą jako płotki, aż do postawienia ich wokół grobów. Również tabliczki z napisem: "Wezwałem cię po imieniu" od początku do końca były tworzone przez osoby bezdomne. Któraś z nich, jak wspomina W. Popielak, zatrzymała się na cmentarzu przed nieznanym nikomu grobem z westchnieniem: "Odpoczywaj, przyjacielu".
- To wartościowa praca, bo dzięki niej oddajemy szacunek ludziom, którzy spoczywają w bezimiennych grobach. Być może zmarli gdzieś na ławce? Nigdy nie poznamy ich imion, ale wiemy, że są godni, byśmy włożyli kilka godzin pracy w rzecz, która upiększy miejsce ich wiecznego spoczynku - tłumaczy W. Popielak.
Pracownicy i bracia kapucyni zaangażowani w Dzieło towarzyszą osobom bezdomnym do końca ziemskiego pielgrzymowania. Starają się przy tym, by podopieczni Dzieła odchodzili z tego świata w godności, pogodzeni z sobą i najbliższymi.
Mateusz Bałut, pracownik socjalny Dzieła, towarzyszył bezdomnemu panu Wojciechowi na drodze wychodzenia z bezdomności od października 2019 r. aż do dnia, kiedy odwiedził go na cmentarzu. - Udało nam się razem przeżyć wiele różnych perypetii, niekiedy smutnych, niekiedy wesołych. Pan Wojciech po długich rozmowach dał się namówić na pobyt w noclegowni dla bezdomnych mężczyzn. Tam odżył, a na jego twarzy i w jego oczach często gościł uśmiech - opowiada M. Bałut. Potem złożyli wniosek o lokal socjalny. Pan Wojciech dostał się na listę i czekał na własne mieszkanie.
- Był zawodowym żołnierzem, był na misji wojskowej na Bliskim Wschodzie. Wojska w ogóle nie wspominał, a jak już coś udało się z niego wydobyć, był to zazwyczaj żal za straconymi latami w wojsku, po których miał traumę - mówi pracownik Dzieła.
W sercu pielęgnuje obraz pana Wojciecha, który przyniósł mu kiedyś z odpustu watę cukrową. - Zapamiętam go jako człowieka o wysokiej godności osobistej, przyjmującego pokornie wiele przeciwności. Wierzę, że cieszy się teraz przebywaniem w obecności Taty Niebieskiego. Lokal socjalny zamieniono panu Wojciechowi na lokal wieczny, gdzie nie ma limitów ani kolejek - zamyśla się M. Bałut.
Groby osób bezdomnych znajdują się w Krakowie w kwaterach na nekropoliach w Podgórkach Tynieckich i na cmentarzu Batowickim.