Wielkie zmiany zaczynają się od jednej decyzji. Wydaje się to dosyć proste, ale cała trudność polega w wytrwaniu przy tym właśnie, a nie innym wyborze.
Wielkie zmiany zaczynają się od jednej decyzji. Wydaje się to dosyć proste, ale cała trudność polega w wytrwaniu przy tym właśnie, a nie innym wyborze. Czyż młody Jan Bernardone, syn kupca, elegancik, francuzik – Francesco, jak go nazywali – czyż on dokonałby prawdziwej duchowej rewolucji w XIII wieku, gdyby raz jeden, powiedział Bogu "tak" po tym jak Ten przemówił do niego we śnie w miejscowości Spoletto? Nie. Jednorazowe nawrócenie, a właściwie - w przypadku Jana Bernardone - zawrócenie z drogi po rycerską chwałę i wybranie życia wypełnionego ewangelicznym ubóstwem, nic by nie zmieniło. To dopiero wytrwanie w tej decyzji na przekór szyderstwom, oskarżeniom, wydziedziczeniu przez ojca i pokusom wielkości, gdy wokół Jana zaczęli gromadzić się uczniowie, to dopiero sprawiło, że nasz biegający za nowościami francuzik, stał się św. Franiszkiem z Asyżu. Założycielem liczącej tysiące zakonników i zakonnic wspólnoty Braci Mniejszych, Ubogich Pań, czyli popularnych klarysek oraz tercjarzy. Prawdziwym gigantem świętości, który utorował drogę do nieba dla pół tysiąca swoich duchowych synów i córek kanonizowanych i beatyfikowanych przez wieki. A wszystko zaczęło się od jednej dobrej decyzji i reszty życia poświęconej na to, by przy niej – to jest bezwarunkowej wierności Bogu - wytrwać.