Artysta, ale przede wszystkim wychowawca pokoleń, którym przez muzykę i słowo pokazuje drogę życia. I zawsze podkreśla, że powinna prowadzić ku Bogu: Józef Broda. W skoczowskiej Sarkandrówce świętowano jego 80. urodziny.
- Po śmierci żony Marii Józef poprosił mnie o przygotowanie ich wspólnego nagrobka. Wtedy uzgodniliśmy, że będzie na nim obraz Chrystusa, który zstępuje do otchłani, by wydobyć z piekła Adama, czyli każdego z nas. Bo Jezus Chrystus przychodzi po to, aby nas wydobyć z piekła grzechu i cierpienia - i tę prawdę Józef chce zostawić innym - mówi br. Marcin Świąder, kapucyn, który jubilatoei dedykował swoją wystawę ikon.
Józef Broda z Koniakowa znany jest szeroko, nie tylko w Beskidach czy na Śląsku Cieszyńskim, głównie jako zasłużony artysta ludowy, multiinstrumentalista. Uroczystość jego 80. urodzin, która odbyła się w skoczowskim Muzeum św. Jana Sarkandra, ukazała, jak bogate, a zarazem wewnętrznie spójne jest jego życiowe świadectwo.
Jak podkreślał Jakub Staroń, inicjator urodzinowej uroczystości i kustosz Sarkandrówki, długa jest lista zasług, które w prezentacji sylwetki jubilata trzeba wymienić. Badacz folkloru, muzyk i genialny budowniczy instrumentów ludowych Beskidu Śląskiego, a także świetny kontynuator najlepszych beskidzkich tradycji, który opanował sztukę tworzenia i gry na praktycznie wszelkich instrumentach – począwszy od listka lipowego po skomplikowane gajdy. Za swoje umiejętności i talent był wielokrotnie nagradzany. Tak uzasadniany był też przyznany mu w 1995 r. tytuł laureata Nagrody im. Oskara Kolberga. Żartobliwie jubilat potwierdził tę opinię, kiedy wręczano mu wiązankę róż, a on zaakompaniował śpiewanej mu pieśni „Sto lat” grając na listku jednej z róż tego bukietu…
- Od kilku lat Józef Broda bezinteresownie współpracuje z naszym parafialnym muzeum i dzieli się swoją sztuką, refleksją, miłością do Boga. To, co przekazuje, zostało zapisane w naszych sercach - dodawał Jakub Staroń.
Spotkanie odbywało się w kaplicy urodzenia św. Jana Sarkandra, wypełnionej szczelnie przez związanych z jubilatem gości. Byli wśród nich muzycy – z Moniką Wałach-Kaczmarzyk, uczennicą pana Józefa. Przybyli liczni przedstawiciele świata akademickiego, a także uczestnicy warsztatów artystycznych, które prowadził jako niestrudzony pedagog i założyciel zespołów. To ludzie, którzy z Józefem Brodą wiążą najważniejsze lekcje swojego życia, kiedy pomagał im odnaleźć i pokochać swoją tożsamość, uczył szacunku dla autentycznej rodzimej kultury. Za artystyczne zaangażowanie był wielokrotnie honorowany najwyższymi odznaczeniami.
Jubilatowi dziękowała za współpracę także delegacja cieszyńskiego środowiska kuratorów sądowych. Pan Józef i jego nieżyjąca już żona Maria wiele lat byli społecznymi kuratorami, a dzięki wytrwałemu wsparciu zdołali pociągnąć w stronę dobra wielu zagubionych ludzi w regionie Śląska Cieszyńskiego. To dla podopiecznych, którym na drodze do szczęśliwego życia stanął alkohol, oboje małżonkowie ślubowali trzeźwość.
Dlatego też przedstawiciele środowisk trzeźwościowych z Katowic przypominali o zasługach jubilata dla krzewienia abstynencji, a ze szczególnym uznaniem mówił o nim ks. prał. Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan i znany propagator trzeźwości, wręczając przyznany jubilatowi medal Związku Podhalan.
Szczególnym darem urodzinowym była dedykowana beskidzkiemu artyście i otwarta tego samego wieczoru w galerii Sarkandrówki wystawa ikon kapucyna Marcina Świądra i ceramiki liturgicznej Wojciecha Dzienniaka. Osobistym prezentem br. Marcina była ikona przedstawiająca św. Michała Archanioła. – Bo Józef jest jak przewodnik na drodze do Boga i wielokrotnie mogliśmy doświadczyć jego dobroci – tłumaczył br. Marcin.
- Okoliczności życia, które zastajemy, kształtują nas, pomagają nam rzeźbić swoją duszę. Kiedy oglądałem dziś tę wystawę, dotarła do mnie ogromna ilość światła. Uświadomiłem sobie, że całe nasze życie jest rzeźbieniem siebie samego w taki sposób, by złapać to, co pochodzi z odbicia Bożego. Bo jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo - mówił jubilat.