W auli Wydziału Teologicznego o swoich doświadczeniach mówili członkowie zespołu ds. koordynacji prac synodalnych, abp Wiktor Skworc oraz przedstawiciele ruchów i stowarzyszeń, które odpowiedziały na zaproszenie do obrad.
Synteza opracowana w naszej archidiecezji stała się częścią dokumentu ogólnopolskiego, zawierającego to, co zostało wypracowane lokalnie. Ten dokument z kolei został przesłany do Rzymu, gdzie powstają syntezy kontynentalne – one doświadczenia kościołów z różnych krajów zbierają w jedno. – Często spotykałem się w kuluarach z pytaniami, czy ten synod będzie wprowadzał zmiany na poziomie doktrynalnymi. Od razu chce podkreślić, że na to się raczej nie zanosi. Raczej będą zmiany duszpasterskie, takie które pozwolą na zaaplikowanie naszych rozpoznań do rzeczywistości Kościoła, żeby Kościół mógł lepiej, pełniej działać w obszarach różnych kontynentów, kultury, tradycji, żeby lepiej odpowiadał na potrzeby i wyzwania czasów – podkreślił Aleksander Bańka, delegat polskiego Kościoła na obrady synodalne oraz członek zespołu ds. koordynacji prac synodalnych w naszej archidiecezji. Jednocześnie delegat zapewnił, że tylko te zmiany będą wprowadzane, które będą efektem konsensusu całego Kościoła.
– Na tle innych syntez jesteśmy w mocnej czołówce. Udało nam się uniknąć „zankietyzowania” tego synodu. Niektóre diecezje uległy tej pokusie, by opierać się na głosach płynących z przeprowadzonych ankiet. To zawsze jest jakaś metoda, ale nie o to w tym synodzie chodziło, nie o statystyki i analizy naukowe, ale o doświadczenie spotkania, interakcje, czasem subiektywne głosy, przerysowane czasem. Te ostatnie oddawały pewien klimat, wyrażały żal czy nawet gniew narastający w relacjach wobec świata i wewnątrzkościelnych – zauważył A. Bańka. – Uczuć się nie osądza, tylko je przyjmuje. One powinny nam coś powiedzieć. Mamy bogaty materiał, który zostaje po synodzie. To, co przed nami to przemyślenie, jak zaczerpnąć z tego i jakie dalej rozwiązania zaproponować naszemu lokalnemu Kościołowi – ocenił.
Temperatura spotkań
351 spotkań odbyło się w archidiecezji katowickiej. W naszej archidiecezji zostali wyznaczeni koordynatorzy dekanalni (dwóch kapłanów i osoba świecka). Poziom dekanalny był pierwszym, na którym odbywały się spotkania. Później przyszedł czas na poziom parafialny i równolegle trwające spotkania w grupach środowiskowych. 35 spotkań odbyło się w grupach dekanalnych, a 135 w ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach. 135 parafii także włączyło się w te działania i przeprowadziły 150 spotkań. Równocześnie trwały wysłuchania księży. Z konsultacjami synodalnymi dotarto do różnorodnych grup: dorosłych, dzieci i młodzieży, m.in. Domowego Kościoła, rodzice dzieci komunijnych, par żyjących w związkach niesakramentalnych, kapelani więzienni rozmawiali z osadzonymi w areszcie śledczym.
„Uczestnicy spotkań synodalnych dzielili się obrazem Kościoła zranionego, dotkniętego skandalami i ludzką biedą, którego grzeszna strona związana ze słabością człowieka, niejednokrotnie powoduje zgorszenie i cierpienie. To Kościół często bezradny, dotknięty szokiem zmian, który niejednokrotnie powoduje frustrację wiernych, przypominając bardziej źle zarządzaną instytucję niż wspólnotę prowadzoną przez wyrazistych pasterzy. W synodalnych spotkaniach podnoszono problem topniejącej liczby wiernych, porzucania przez młodzież wiary, malejącej frekwencji na Mszach niedzielnych czy zachowawczej postawy tych, którzy co prawda z Kościołem jeszcze się utożsamiają, lecz boją się publicznie do tego przyznawać” – to fragment syntezy odnoszący się do zagadnienia „Towarzysze podróży”. – Warto te słowa rozważać w kontekście tego jak wyglądała formuła spotkań obrana w archidiecezji. Po pierwsze ważne były modlitwa, rozmowa i spotkanie. Po drugie w tych spotkaniach wzięli udział ludzie, którym na Kościele zależy, dla których Kościół jest ważny. Nie przyszli wytykać błędów, ale powiedzieć, co ich boli – akcentowała Dominika Szczawińska-Ziemba z zespołu ds. koordynacji prac synodalnych.
– Kiedy oglądaliśmy wydrukowaną syntezę synodalną na spotkaniu księży dziekanów, padł zarzut, że w statystykach, które są przywołane na końcu, jakie słowa pojawiały się najczęściej i najrzadziej, że za mało pojawiało się słowo „Jezus”. Mnie także zaskoczyło to zestawienie. Jednak warto pamiętać, że np. uczestnicy wskazywali, że Kościół jest przestrzenią spotkania Jezusa. Ilość pojawiania się jakiegoś słowa nie musi być prosto przełożona: jeżeli słowo skandal pojawiało się 20 razy a Bóg 2 to nie znaczy, że na spotkaniach nie było słowa o Bogu a tylko o skandalach. My mieliśmy wgląd w te ankiety, które często oddawały temperaturę spotkań i zawsze one odnosiły się do tematów: w co wierzymy, dlaczego zależy nam na wierze, co nas irytuje i co przyciąga nas do Kościoła – komentowała D. Szczawińska-Ziemba.
Radykalna próba recepcji
– Gdybyśmy zapytali, po co nam synod o synodalności, to odpowiedź jest prosta: po to, żebyśmy podjęli refleksję na temat tego, na jakim jesteśmy etapie jako wspólnota Kościoła lokalnego na drodze do ewangelizacji i misji. Papież pyta nas, jakie mamy sposoby przepowiadania, aby pomimo tego, co dzieje się w otaczającym nas świecie jak najwięcej osób poznało prawdę o Jezusie Chrystusie, który zbawia. Mentalność synodalna powoduje wzmocnienie łaski, dzięki której wszyscy ochrzczeni są uzdolnieni i powołani do bycia uczniami i misjonarzami. Proszę zauważyć, że ten element pójścia za Chrystusem, misyjności, naśladowania Jezusa jest tu bardzo mocno akcentowany. Tu nie chodzi o pakiet prawd, ale o doświadczenie żywego Boga – mówił ks. dr Roman Chromy z zespołu ds. koordynacji prac synodalnych.
– Można powiedzieć, że Synod o synodalności jest de facto kolejną, choć rzeczywiście dość radykalną, próbą recepcji postanowień Soboru Watykańskiego II – zauważył abp Wiktor Skworc. – Trudno się nie zgodzić z papieżem Franciszkiem, który w aktualnej zmianie epoki upatruje szansę i zarazem obowiązek przemyślenia formy Kościoła. Nie tyle zawartości doktrynalnej jego nauczania, ile stylu w jakim doktryna jest kształtowana i przekazywana. Gdyby więc spróbować synodalność ująć najprościej, jest to pojęcie wyrażające naturę Kościoła rozumianego jako lud Boży – ale lud w drodze. Jego sercem jest communio wszystkich ochrzczonych w Duchu Świętym – ale communio rozwijające się dynamicznie w głąb i wszerz. Kościół nie tyle „jest”, co „się staje”, on „idzie”, „rusza się”, „rozwija”. Synodalność to ruch, to dynamizm rozwoju. Synodalność jest pojęciem w pewnym sensie operacyjnym, pozwalającym na opis procesu wzrastania ludu Bożego w communio. Nie chodzi już tylko o synody jako jednostkowe wydarzenia, ale o bycie Kościołem synodalnym – podsumował metropolita.