Współbracia zakonni, kapłani diecezjalni, najbliższa rodzina i przyjaciele pożegnali w bazylice św. Franciszka z Asyżu w Krakowie zmarłego w uroczystość założyciela zakonu franciszkańskiego br. Józefa Bałabana OFMConv, znanego jako "brat od różańców".
Mszy św. przewodniczył prowincjał franciszkanów o. Marian Gołąb OFMConv. – Bracie Józefie, dziękujemy ci za to, że byłeś, i prosimy: pamiętaj o nas w niebie, gdzie wierzymy że jesteś – mówił.
Brat Józef Bałaban przez kilkadziesiąt lat był przyklasztornym ogrodnikiem. Codziennie wyrabiał różańce z nasion roślin, które sam wysiewał i pielęgnował.
Prowincjał franciszkanów wspominał, że gdy chciał się z nim spotkać, szukał go w trzech miejscach: w ogrodzie, w bazylice i w celi zakonnej. – Widziałem jego wielki ból, gdy ostatnio wyszedł ze szpitala i nie mógł zrobić więcej różańców niż jeden w ciągu dnia – opowiadał.
Brat Józef znany był ze swojej pogodnej natury, pokory i franciszkańskiej prostoty. – Słyszałem od braci i od wielu ludzi, którzy znali brata Józefa z jednego spotkania, z widzenia, z jednej rozmowy, że był bardzo pokorny, pracowity i uśmiechnięty – mówił w homilii o. Andrzej Prugar OFMConv, przyjaciel zmarłego zakonnika.
Jego zdaniem, najważniejsze słowo o bracie Józefie wypowiedział sam św. Franciszek z Asyżu. Gdy franciszkanie z krakowskiego klasztoru, czuwając przy konającym zakonniku, odmawiali nieszpory, a później jutrznię z uroczystości Biedaczyny, wielu z nich doświadczyło, że teksty opisujące życie założyciela Zakonu Braci Mniejszych „w jakiś sposób opisywały życie brata Józefa”.
Ojciec Prugar przywołał słowa brata Józefa, który w jednym z wywiadów wyznał: „Pewnie, że każdy dzień jest taki sam, zwłaszcza gdy się jest w zakonie i ma się 93 lata. Ale ja wciąż czekam na ten jeden jedyny, który będzie inny. Wiem, że to już niedługo. Wtedy powiem swoje: amen”.
– Bracie Józefie, dziękuję ci za twoje piękne, proste i radosne życie, za twoje umiłowanie zakonu. Wierzę, że Pan cię nagrodził rajskim ogrodem – mówił kaznodzieja przy trumnie przyjaciela.
Jak żartobliwie podkreślał gwardian klasztoru św. Franciszka w Krakowie o. Piotr Cuber OFMConv, brat Józef był cichy i skromny, i trochę wbrew swojemu usposobieniu w ostatnich latach został celebrytą. Interesowały się nim media, prosząc o wywiady i nagrania. Sędziwy ogrodnik z właściwą sobie pokorą przełożonemu zostawiał decyzję, w jaki sposób na te prośby odpowiadać. – Ludzie są spragnieni normalności w nienormalnych czasach – podsumował o. Cuber medialne powodzenie skromnego zakonnika.
Brat Józef Eugeniusz Bałaban (1929–2022) zmarł 4 października w uroczystość św. Franciszka z Asyżu o godz. 4.15 nad ranem w klasztorze św. Franciszka w Krakowie w wieku 93 lat, przeżywszy 67 lat w zakonie.
Urodził się 8 lutego 1929 r. w Trześniowie k. Brzozowa na Podkarpaciu. Zakon franciszkanów poznał za sprawą miesięcznika „Rycerz Niepokalanej”, który był prenumerowany w jego rodzinnym domu. Zgłosił się do Niepokalanowa, gdzie od lutego do czerwca 1953 r. odbywał postulat. Ze względu na podejrzenie poważnej choroby płuc nie pozwolono mu jednak na kontynuowanie formacji. Gdy niedługo później diagnoza ta okazała się błędna, ponownie zgłosił się do franciszkanów, tym razem w Krakowie. Został wtedy skierowany na aspiranturę i postulat do klasztoru w Dąbrowie Górniczej-Gołonogu, gdzie 29 listopada 1953 r. z rąk o. Ignacego Muchy otrzymał habit franciszkański, a wraz z nim imię zakonne Józef. W styczniu 1954 r. na dalszą część postulatu został wysłany do Jasła. Tam też złożył pierwszą profesję zakonną 4 października 1955 r. Śluby wieczyste złożył w Jaśle w 1958 roku i przez 13 lat pełnił tam obowiązki ogrodnika.
Kolejnym miejscem zakonnej posługi br. Józefa był klasztor w Radomsku, gdzie również zajmował się ogrodem. W 1982 roku br. Józef Bałaban został skierowany do klasztoru św. Franciszka w Krakowie, w którym pozostawał przez 40 lat, aż do śmierci.
Przez pierwsze 2 lata pobytu w krakowskim klasztorze br. Józef posługiwał jako zakrystian w bazylice. Następnie został przydzielony do pracy na furcie. Przez cały ten czas otaczał również troską klasztorny ogród, którym przestał się zajmować dopiero na rok przed śmiercią.
Przez wiele lat br. Józef trudnił się również ręcznym wytwarzaniem różańców z ziaren hodowanej przez siebie łzawicy ogrodowej. Stąd też znany był jako „brat od różańców”.
Brat Józef spoczął w grobowcu zakonnym na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie.
Czytaj także: