Miłość wymaga „zmęczenia ramion” i „potu na naszych twarzach”
Miłość wymaga „zmęczenia ramion” i „potu na naszych twarzach”, ponieważ w ten sposób Bóg umiłował ludzkość, stając się w Jezusie towarzyszem naszej ziemskiej podróży wraz z całym jej cierpieniem. Brzmi niczym złota myśl na użytek katechezy, prawda? A to konkretne zalecenie, jakie swoim duchowym synom i córkom zostawił dzisiejszy patron, św. Wincenty a Paulo. Ale i on, ubogi francuski dzieciak, który w kapłaństwie widział społeczny awans, musiał do tego zalecenia dorastać dobre 40 lat. Dopiero gdy pewnego dnia został wezwany do umierającego mężczyzny i zaskoczony jego nawróceniem w czasie spowiedzi na łożu śmierci, dopiero wtedy zrozumiał, że nie został księdzem dla siebie. A gdy 25 stycznia 1617 roku wygłosił kazanie o potrzebie spowiedzi generalnej i gdy zobaczył tłumy wiernych, którzy odpowiedzieli na ten apel, to począwszy od tego dnia wziął na swoje ramiona krzyż kapłańskiego powołania, a jego twarz pokryła się potem. Tak rozpoczęło się bowiem we Francji dzieło, które będzie znane jako misje ludowe. Żeby podołać temu gigantycznemu zadaniu duchowej i materialnej odnowy mieszkańców wsi i miasteczek św. Wincenty a Paulo zakłada Zgromadzenie Księży Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia – popularnych wizytek. To pierwsze zakonnice w Kościele, które podjęły działalność charytatywną poza murami klasztoru. Tak jak i zmarły 27 września 1660 roku św. Wincenty a Paulo to pierwszy patron wszystkich dzieł miłosierdzia w Kościele.