Podczas gdy jej syn, cesarz, widział w chrześcijaństwie wielką polityczną siłę, której częściowo zawdzięczał swój tytuł, św. Helena, cesarzowa, po prostu przyjęła chrzest.
Podczas gdy jej syn, cesarz, widział w chrześcijaństwie wielką polityczną siłę, której częściowo zawdzięczał swój tytuł, św. Helena, cesarzowa, po prostu przyjęła chrzest. Następnie zaś wyruszyła do Ziemi Świętej, by zobaczyć miejsca, z których wytrysnęło źródło nowej wiary. I na widok Golgoty zaniemówiła. Oto bowiem, aby zatrzeć wszelkie ślady po Chrystusie, Rzymianie przysypali to miejsce ziemią oraz gruzem ze zburzonej Jerozolimy, a na szczycie urządzili ołtarze Jowisza i Wenery. Jednak według tradycji, której gruzem zasypać się już nie dało, to wzgórze nadal kryło Krzyż, na którym skonał Chrystus. Tylko kto odważyłby się go szukać? Odpowiedź okazała się prosta: matka cesarza. Ołtarze bożków zlikwidowano, odsłonięto wzgórze Czaszki, a w jednym z zagłębień w skale trafiono na Krzyż Pański. I tak po 300 latach w Jerozolimie na Golgocie stanęły ufundowane przez św. Helenę bazyliki Krzyża i Zmartwychwstania. 13 września 335 roku odbyło się ich uroczyste poświęcenie, a dzień później relikwię Krzyża wystawiono na widok publiczny do adoracji. Są oczywiście badacze, którzy poddają w wątpliwość znalezienie owej relikwii na odgruzowanej Golgocie po tak długim czasie, ale nikt nie dyskutuje z faktem, że Jezus Chrystus w tym miejscu na krzyżu umarł. I to właśnie adoracja owej Zbawczej Ofiary, a nie jedynie narzędzia męki Bożego Syna, jest najgłębszym sensem dzisiejszego święta Podwyższenia Krzyża.