Obraz Kościoła gotowego do pomocy wyłania się z wizyty PKWP na Ukrainie. Ks. prof. Waldemar Cisło w Kijowie usłyszał, jak w jednej z parafii opiekę znalazło 120 osób. Od ks. bp. Witalija Krywickiego dowiedział się, że diecezja ociepla swoje budynki z myślą o nadchodzącej zimie, by dać schronienie wszystkim potrzebującym.
W trakcie kilkudniowej wizyty na Ukrainie PKWP z biska mogła zobaczyć, jak wygląda życie w kraju dotkniętym wojną. „Odwiedzaliśmy te miejsca, którym od początku pomagamy” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło. Pierwsze kroki po przekroczeniu granicy dyrektor sekcji polskiej Stowarzyszenia skierował do Czerwonogrodu. Dotarło tam już ponad 30 busów z Polski. Za każdym razem przywożą to, co najpotrzebniejsze.
„Od pierwszych dni wojny wsparcie z Polski przybywa tutaj niemal każdego dnia” – podkreśla w rozmowie z PKWP Andrzej Porycki, starosta Czerwonogrodu. Na usta same cisną mu się podziękowania. Lista darczyńców jest długa. To zwykli ludzie, fundacje i samorządy. „Najwięcej przychodzi leków, ubrań i jedzenia” – tłumaczy. I dodaje, że właśnie żywność jest teraz najcenniejsza. Na zachodniej Ukrainie żyje się łatwiej. Prawdziwy problem dotyka ludzi na wschodzie. „Tam w sklepach nic nie ma” – wyjaśnia Andrzej Porycki.
To, co PKWP przekazała do Czerwonogrodu, pojedzie w głąb kraju. Choć i w jego zachodniej części oraz w centrum mieszkańcy doświadczyli ogromnego dramatu. Symbolem rosyjskich zbrodni stała się Bucza. Na miejscu ks. prof. Waldemar Cisło modlił się o pokój. Towarzyszyli mu motocykliści z Rajdu Katyńskiego.
Obrazów wymordowanych okrutnie ludzi nie da się łatwo wymazać z pamięci. Wielu skrzywdzonych szuka wsparcia w Kościele, a to wymaga większego wysiłku od duszpasterzy. „Uczymy się żyć w nowych warunkach; posługiwać w obszarach, w których do tej pory nie posługiwaliśmy” – wyjaśnia ks. bp Witalij Krywicki, ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej. Dodaje, że „nie każdy wie, jak pomóc człowiekowi, gdy stracił on połowę swojej rodziny”. „Potrzebujemy wsparcia psychoterapeutów” – tłumaczy.
W słowach biskupa słychać obawy przed nadchodzącą zimą. Kościół chce być gotowy nawet na duże mrozy. Ludzie, którzy często utracili wszystko, co mieli, na pewno będą szukać wsparcia. Zwrócą się do parafii, kapłanów, by choć jedną noc przespać w ciepłym pomieszczeniu. „Dzisiaj już pracujemy nad ociepleniem naszych budynków, gdzie będziemy chcieli przyjąć ludzi potrzebujących pomocy” – zauważa ks. bp Krywicki.
Ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej tłumaczy, że choć na wschodzie są największe potrzeby, to przecież zachód kraju wziął na siebie odpowiedzialność za tysiące wewnętrznych uchodźców. „Nasze parafie i ośrodki chcą ich nakarmić” – słyszy od biskupa ks. prof. Waldemar Cisło. I znajduje potwierdzenie tego, co widział przez lata na Bliskim Wschodzie i w Afryce. „Na czas wojny Kościół staje się wszystkim: stołówką, miejscem, gdzie przychodzi się po pomoc, ale też wypłakać i pomodlić do Boga” – mówi dyrektor sekcji polskiej PKWP.
O ogromnym zaangażowaniu miejscowych księży opowiada Pomocy Kościołowi w Potrzebie br. Błażej Suska pracujący w Kijowie. Sanktuarium św. o. Pio, gdzie przebywa na co dzień, jest podzielone na kościół górny i dolny. „Ten dolny był dla nas i kościołem, i schronem. Pod opieką mieliśmy 120 ludzi” – mówi. Zauważą, że do parafii zgłaszały się kobiety i dzieci. Potrzebujący otrzymywali żywność i pomoc medyczną.
Od dawna to miejsce wspierali też darczyńcy PKWP. Br. Błażej pamięta o tej pomocy. Próbuje ją policzyć. Sięga po przybliżoną liczbę – 300 tys. euro. Wyjaśnia, że zawsze zachęca wszystkich, by modlili się za swoich dobrodziejów. Taka modlitwa odbywa się też w Sanktuarium św. o. Pio.
„Często powtarzam, że Bóg nie wyjechał z Ukrainy. I wasza obecność tutaj; obecność PKWP, jest dla nas znakiem miłości Bożej” – podkreśla br. Błażej. Kapucyn wskazuje też, jak wielka potrafi być skala wsparcia płynącego z Polski. „Dzięki naszym aniołom teraz jemy lepiej niż przed wojną” – mówi żartobliwie, by okazać wdzięczność.
Wszędzie, gdzie dotarła Pomoc Kościołowi w Potrzebie, słychać dobre słowa o Polakach. „Od pierwszych dni wojny jesteście blisko nas. Na początku przecież o nic nikogo nie prosiliśmy, a wszystkie telefony przynosiły kolejne pytania: co potrzebujecie?” – wspomina ks. bp Witalij Krywicki.
Życzliwość Ukraińców przekuwa się na czyny. Doświadczyła tego delegacja PKWP, gdy „złapała gumę”. Od razu znalazły się osoby chętne pomóc. A za wizytę w warsztacie nie chcieli żadnych pieniędzy. Ks. prof. Waldemar Cisło mówi, że „ważne jest dla nich, by nie czuli się zapomniani”. O to samo Pomoc Kościołowi w Potrzebie apelowało w Syrii i Iraku. Na terenach dotkniętych przez wojnę potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego.
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie