26 sierpnia 1992 roku w okolicach Kuźni Raciborskiej wybuchł pożar, który pochłonął ponad 9 tysięcy hektarów lasu. Dzisiejsze obchody rocznicowe odbyły się w Rudach.
Tamten upalny dzień, kiedy ogień pojawił się przy torach kolejowych, a potem ogarniał kolejne połacie lasu, wspominali dziś uczestnicy i świadkowie akcji gaśniczej. Ogień udało się opanować po prawie miesiącu, ale straty były ogromne. Po 30 latach od tamtych wydarzeń na pożarzysku rosną już drzewa. Chociaż - zdaniem wielu - miało pozostać jałową pustynią.
Właśnie tam odsłonięta została dziś tablica pamiątkowa i zasadzony został Dąb Papieski. symbol odradzającego się w tym miejscu życia. Oddano też hołd poległym w akcji ratowniczej strażakom: młodszemu kapitanowi Andrzejowi Kaczynie z jednostki w Raciborzu i druhowi Andrzejowi Malinowskiemu z Ochotniczej Straży Pożarnej Kłodnica. Trzecią ofiarą była mieszkanka Rud, która zginęła pod kołami samochodu jadącego do akcji.
Modlitwie w rudzkiej bazylice przewodniczył bp Jan Kopiec. Mira Fiutak /Foto GośćNastępnie bp Jan Kopiec przewodniczył Mszy św. w rudzkiej bazylice w intencji tych wszystkich, którzy uczestniczyli najpierw w ratowaniu, a potem w odnawianiu lasu, oraz tych, którzy wtedy zginęli.
- Liczby opisujące tamte wydarzenia, które dzisiaj przytaczamy, pokazują, na ile nas stać - odwagi, determinacji i poczucia jedności. Wtedy uświadomiliśmy sobie, jak cenna jest wspólnota i jedność między nami. Bo w takich sytuacjach jeden człowiek nie wystarczy, trzeba połączyć wszystkie siły - powiedział biskup gliwicki.
Kazanie bp. Jana Kopca:
Druga część uroczystości odbyła się na dziedzińcu Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego, gdzie zasłużonym w służbie leśnikom i strażakom wręczone zostały odznaczenia.
Obecny na uroczystości Edward Siarka, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, powiedział, że z tamtej katastrofy wyciągnięto wnioski - powstał system dozoru chroniący lasy, udało się też szybko przywrócić życie na pożarzysku.
- Wtedy, kiedy tutaj płonął las, ludzie naprawdę płakali z nieszczęścia, które spotkało region. Natomiast strażacy musieli włączyć się w ciężką akcję, jakiej prawdopodobnie nigdy wcześniej nie prowadzili. Od tego czasu dużo wszyscy nauczyliśmy się. Potrafimy połączyć dwie formacje - zawodową i ochotniczą, co dzisiaj jest przykładem dla Europy, jak skutecznie można prowadzić akcje ratownicze - stwierdził.
W czasie dzisiejszej uroczystości wielokrotnie przytaczane były liczby opisujące tamte tragiczne dni. Pożar miał obwód
W akcję zaangażowanych było ponad 10 tys. strażaków, żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy obrony cywilnej i leśników. Do dyspozycji mieli oni ponad tysiąc samochodów pożarniczych, 5 śmigłowców, 26 samolotów typu Dromader, 50 cystern kolejowych do transportu wody i 6 lokomotyw oraz czołgi, pługi i spychacze.
Do akcji ściągnięto strażaków i sprzęt z 34 województw (na 49 wówczas istniejących), pomagali leśnicy z 35 nadleśnictw.
W niektórych miejscach ziemia była rozpalona do