Żyjemy często w przekonaniu, że od kultury i codziennej mądrości, jakie cechowały naszych przodków, dzielą nas lata świetlne, oczywiście na naszą korzyść. Zdobycze techniki, psychologii, socjologii i całej gamy innych dziedzin nauki, a w kontraście – kto nie słyszał choćby o tzw. ciemnym średniowieczu?
Tymczasem epoka ta zostawiła po sobie np. uniwersytety i wspaniałe katedry, projektowane bez komputerów dzięki geniuszowi ówczesnych inżynierów. Jeszcze gorzej w potocznym rozumieniu wygląda ocena czasów starożytności. Barbarzyńcy, ludzie nieokrzesani, brutalni i prymitywni. A co z egipskimi piramidami czy świątyniami starożytnej Grecji? Co z pismami filozofów, z Platonem i Arystotelesem na czele? A obok tego, jeśli otworzymy choćby tę skarbnicę starożytnego Bliskiego Wschodu, jaką jest Biblia, odkryjemy na przykład cudowny poetycki kunszt psalmistów. Czy tworzyli je dzicy i prymitywni ludzie sprzed wieków?
W tym kontekście warto odczytać pouczenia dzisiejszego pierwszego czytania. Zakorzenione w oglądzie codzienności, w skwapliwie zbieranej mądrości pokoleń, w której przez wieki zmieniło się niewiele albo zgoła nic. „Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana” – słyszymy w dzisiejszym czytaniu (echo wróci we fragmencie Ewangelii), a obok tego: „Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła zapuściło w nim korzenie”. To dopiero trzeci spośród 51 rozdziałów tej księgi. A tam istna skarbnica codziennej mądrości, zapisana sporo ponad dwa tysiące lat temu. Dodajmy na koniec jeszcze jedno. Nie ma tego fragmentu w dzisiejszym czytaniu. Pochodzi z rozdziału siódmego: „Kto zdradza tajemnicę, traci zaufanie i nie znajdzie sobie przyjaciela. Kochaj przyjaciela i bądź mu wierny, a jeślibyś zdradził tajemnice jego, nie usiłuj nawet biec za nim!”. Po wiekach nic dodać, nic ująć. •