Na żywieckim cmentarzu Przemienienia Pańskiego rzesze wiernych pożegnały 9 sierpnia Janinę Mizię - żonę Władysława, mamę ks. Zygmunta Mizi, proboszcza parafii w Miliardowicach, oraz jego rodzeństwa: Magdaleny, Andrzeja, Karola i Szymona.
Ktokolwiek choć raz w życiu spotkał panią Janinę, ten pamięta jej niegasnący uśmiech, wielką życzliwość, serdeczność dla każdego - niezależnie od tego, czy znała go chwilę, czy już dłużej. Wielu przyjaciół jej dzieci wspomina legendarne ogórki kiszone i domowe ciasta - takich, jakie robiła, nie potrafił przygotować nikt.
A do tego pełne śmiechu i humoru opowieści o tym, jak na przykład pieszo pielgrzymowała z mężem i gromadką dzieci z Żywca na Jasną Górę, nocując pod namiotem, albo o tym, jak liczna rodzin potrafiła podtrzymywać stary zwyczaj jedzenia w wigilię z jednej miski. Otwarta, szczera. Przy pani Janinie każdy się czuł jak jej bliski krewny...
Śp. Janina Mizia - mama ks. Zygmunta Mizi. Urszula Rogólska /Foto GośćZmarła w pierwszy piątek 5 sierpnia. Ostatnie pożegnanie pani Janiny poprzedziła Msza św. pogrzebowa w żywieckiej konkatedrze Narodzenia NMP, której przewodniczył ks. Zygmunt. Do ostatnich miejsc kościół wypełnili najbliżsi zmarłej, jej przyjaciele, znajomi - szczególnie ze wspólnoty Domowego Kościoła z wielu parafii diecezji - z Asysty Żywieckiej, a także rocznikowi koledzy ks. Zygmunta, przyjaciele jej męża i dzieci, duszpasterze z dziekanem żywieckim ks. prał. Stanisławem Koziełem i proboszczem ks. Grzegorzem Gruszeckim oraz ci, którzy poznali panią Janinę dzięki jej dzieciom.
Biskup Roman Pindel skierował do rodziny i uczestników pogrzebu list, w którym zapewnił o swojej duchowej jedności.
Ks. Zygmuny Mizia (z prawej) i ks. Adam Bieneik podczas Mszy św. pogrzebowej Janiny Mizi. Urszula Rogólska /Foto GośćKazanie wygłosił ks. Adam Bieniek, kanclerz Kurii Diecezjalnej. Podkreślił, że pani Janina czuwała jak niewiasty z ewangelicznej przypowieści, które z zapaloną lampą i zapasem oliwy czekały na przyjście Oblubieńca. - Bo taka jest chrześcijańska roztropność, rozsądek - czuwać. Zawsze być gotowym, obserwując, kiedy Pan przyjdzie - mówił ks. Adam. Kapłan przywołał także słowa Psalmu 45:
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu Twego ojca.
Król pragnie twego piękna, on twoim panem, oddaj mu pokłon.
Córa królewska wchodzi pełna chwały, odziana w złotogłów,
W szacie wzorzystej prowadzą ją do króla, za nią przywodzą do ciebie dziewice, jej druhny.
- Dziś te słowa możemy odnieść również do naszej siostry Janiny. Dla niej to, co jest istotą naszej wiary w życie wieczne, staje się rzeczywistością, doświadczalną rzeczywistością. Ona wie, jak to jest po tej drugiej stronie, w domu Ojca, w Jego królestwie, Ona już wie. My płaczemy, smucimy się, przeżywamy żal, ale ona cieszy się, bo poznaje Boga takim, jakim jest, bo spełnia się to, w co wierzyła, na co czekała.
Ksiądz Bieniek zaprosił, by na tę śmierć spojrzeć oczyma wiary. - Zapraszam was, abyście dziś dziękowali za życie śp. Janiny. My możemy się smucić, ale winniśmy dziękować za to dobro, które ona wniosła w nasze życie bezpośrednio jako żona, matka, babcia, osoba znana, bliska, ale też pośrednio - przez swoje dzieci, szczególnie przez syna. Dziękujemy za jej życie, bo to jest zawsze wielki skarb - mówił. - Chciałbym, żeby po tym pogrzebie została nam ważna nauka - trzeba czuwać jak roztropna niewiasta, mając zapaloną świece, paliwo do tej świecy - zawsze w gotowości, oczekiwaniu, nawet kiedy zasypiamy, z tą świadomością, że Pan przyjdzie...
I zakończył: - Nie mówimy "żegnaj", ale "do zobaczenia w niebie...".
Pogrzeb Janiny Mizi w Żywcu. Urszula Rogólska /Foto GośćPod koniec Mszy św. ks. Zygmunt dziękował Panu Bogu za życie mamy i jej krótkie odchodzenie, a także wszystkim obecnym - kapłanom i uczestnikom liturgii - za modlitwę i obecność. W niedzielę 14 sierpnia w Miliardowicach podczas Mszy św. sprawował także w tej intencji Mszę św.
Ksiądz Gruszecki zaznaczył, że parafia była dla pani Janiny jak dom: - Dziękuję za to, że śp. Janina służyła w tym domu, bo parafia jest domem. I była domownikiem w tym kościele, przez lata codziennie rano przychodząc na Eucharystię, angażując się we wszystkie dobre dzieła, zwłaszcza Domowy Kościół i wiele innych.
Wyraził nadzieję, że dzięki modlitwie żyjących, ale i tych, którzy są po drugiej stronie życia - także dzięki modlitwie śp. Janiny - nie braknie tych, którzy będą przychodzić do kościoła na miejsce odchodzących do wieczności. By - jak zaznaczył - nie zabrakło świadków wiary. A takim była zmarła: - Była człowiekiem wiary prostej, a zarazem konkretnej i głębokiej - podkreślił.