Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków – pisze autor Listu do Hebrajczyków – biegnijmy wytrwale i „patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala”.
Spośród owego grona świadków warto zwrócić uwagę na bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Urodziłem się i wychowywałem niedaleko Prudnika, miejsca, w którym prymas Polski był więziony i ukrywany jak groźny przestępca. Jako wierny sługa Chrystusa dzielił los swego Pana – „przecierpiał krzyż” odrzucenia, kalumnii, odizolowania od narodu i biskupów, „wycierpiał wrogość” ze strony komunistów i esbeków. W tych warunkach szukał jak najlepszego zastosowania słów apostolskiej zachęty: „Byście nie ustawali, załamani na duchu”. Starał się zastosować ją do siebie oraz do powierzonych mu polskich katolików poddanych dyktaturze kłamstw i ateistycznej presji. W ramach wezwania: „Abyście nie ustawali” nie zamierzał tracić czasu na polityczną walkę czy jałową polemikę, ale postanowił sięgnąć po najbardziej chrześcijański sposób wzmacniania człowieka od wewnątrz – przez wzmocnienie w nim świadomości własnego chrztu. Miał temu służyć program Wielkiej Nowenny, prowadzącej katolików żyjących nad Wisłą i Odrą do duchowego odrodzenia w zewnętrznym klimacie zwalczania ich chrzcielnej tożsamości.
Jaki program odnowy zakładała Wielka Nowenna? Wzmocnienie potencjału duchowego miało dokonywać się przez wierność okazywaną Krzyżowi i Ewangelii, wierność Kościołowi i jego pasterzom. Wierność Kościołowi oznaczała przede wszystkim wierność łasce uświęcającej. Prymas wiedział, że największą słabością i śmiercią w narodzie jest grzech, zwłaszcza grzech ciężki. W życiu codziennym „mamy trzymać się oburącz łaski Bożej”, w którą zostaliśmy wszczepieni przez chrzest święty – przypominał. „Gdy Bóg jest w nas, jest w nas życie nadprzyrodzone, życie w łasce, życie w miłości. I to jest istota chrześcijaństwa! Nosić w sobie Boga (…). Wszędzie, gdzie wchodzi chrześcijanin, nie wchodzi sam, niesie w sobie Boga!”.
„Mamy ambicję żyć wiecznie – oznajmił ksiądz prymas – bo jesteśmy dziećmi Boga Żywego, a nie umarłego!” Z tego wynikało zadanie bronienia życia narodzonego i nienarodzonego, ochrony małżeństw sakramentalnych oraz „rodziny Bogiem silnej”, postaw ochotnego dawania siebie innym z miłości i służenia bliźnim. W związku z tym trzeba „wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości”, a także zdobywać cnoty „wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej”. Trzeba rozwijać w człowieku godność chrzcielną, bo „jest to godność tak wielka, że chociaż byśmy odczuwali naszą słabość aż do upadku, to jeszcze jesteśmy dziećmi Bożymi, dziećmi Największej Miłości, która nie umiera”. Jak się okazało, bł. prymas Stefan Wyszyński wiedział, jak „biec wytrwale w wyznaczonych zawodach”, pomagając innym dobiec do mety. •