Często jedno planujemy, a dzieje się drugie i co wtedy?
Często jedno planujemy, a dzieje się drugie i co wtedy? Zwykle wpadamy w panikę lub w złość i próbujemy wszystko naprawić, by było tak, jak chcieliśmy. Tymczasem gdyby tak się właśnie miała sprawa z pewnym władcą Northumbrii, królestwa na pograniczu Anglii i Szkocji, nigdy nie zostałby uznany świętym. Odziedziczyłby tron po ojcu, spokojnie praktykował pogaństwo i zginął w wyniku zmagań z licznymi pretendentami do korony. Byłby doskonałym materiałem dla historyków, ale raczej w Kościele jego imię, Oswald, nie byłoby wspominane. Jest jednak inaczej i św. Oswald to patron angielskiej rodziny królewskiej. A wszystko dlatego, że jego plany 'wzięły w łeb'. Jako młody chłopak miał po ojcu przejąć władzę, a został wygnany z kraju i trafił do klasztoru na wyspie Iona. Tam przyjął chrzest i stamtąd po latach upomniał się o swoje dziedzictwo. Uczynił z Northumbrii liczące się i chrześcijańskie królestwo, w czym pomogli mu irlandzcy mnisi z Iony, a potem przyszedł rok 642, gdy św. Oswald stracił życie w bitwie pod Maserfield. Tu jednak jego historia się nie kończy, a dopiero zaczyna – bo odtąd mnisi z Iony trafiając w różne miejsca Europy, opowiadają dzieje Oswalda świętego władcę i męczennika.