Była piękną kobietą i faceci patrzyli na jej ciało. A Chrystus zobaczył w niej człowieka – o św. Marii Magdalenie w jej święto mówi s. Anna Bałchan, marianka od lat zaangażowania w pomoc ofiarom prostytucji i handlu ludźmi.
Jarosław Dudała: Swój pierwszy projekt zadedykowała Siostra św. Marii Magdalenie (Projekt "Magdalena"). A przecież ona nie była prostytutką, a w każdym razie Biblia nic na ten temat nie mówi. Mimo to, przyjęło się łączyć dwie postacie: św. Marii Magdaleny i jawnogrzesznicy przyprowadzonej do Jezusa.
S. Anna Bałchan SMI: To prawda. Choć jeśli weźmiesz pod uwagę, jaka była w tamtych czasach sytuacja kobiet samotnych: niezamężnych, wdów... Ale tak, kiedy pisaliśmy ten projekt, mieliśmy na myśli tamtą kobietę, jawnogrzesznicę.
Co Siostrę uderza w św. Marii Magdalenie?
Mam wrażenie, że to jest kobieta, która nie doświadczała normalnej miłości. Była piękną kobietą i faceci patrzyli na jej ciało. A Chrystus zobaczył w niej człowieka. To Jego spojrzenie było dla niej czymś przełomowym. Oddała Mu totalnie swoje życie. To nie było facet, który powiedział do niej: "Dobra, no to teraz będziemy żyli razem". On popatrzył na nią z prawdziwą miłością.
A ona odpowiedziała tym samym: gdy wszyscy Go opuścili, Ona została. Była pierwszą, która poszła do Jego – jak się okazało – pustego grobu. Potwierdziły się słowa Jezusa, który mówił, że komu więcej odpuszczono, ten bardziej miłuje.
To była miłość, która dawała nowe życie. Nawet wtedy, gdy On umarł. Wtedy też Go kochała.
Dziś też dziewczyny pakują się różne związki. Niekoniecznie muszą być prostytutkami. Ale brak im miłości, której doświadczyła Magdalena – uzdrawiającej, głębokiej. Nie otrzymały jej w domu. Żyją namiastką. To obojętne, czy ona stoi na ulicy, czy pracuje w agencji, czy co chwilę zmienia partnerów. Ona potrzebuje uzdrowienia wnętrza.
S. Anna Bałchan HENRYK PRZONDZIONO /foto gośćTeraz tworzy Siostra nowy dom...
Centrum Rodziny Świętego Józefa. To jest grupy ludzi, którzy chcą się zmieniać, budować relacje. Starzy, młodzi, przeciętna krajowa. To także ci, którzy nie są rodzicami. Będzie tam wiele warsztatów na temat tworzenia więzi. Do tego potrzeba pewnych narzędzi. Bo nikt tego nie uczy w szkole. To także kwesta tego, jakie są różnice między mężczyzną a kobietą, jak wzmacniać swoje dzieci, jakich używać słów. Bo nieraz słyszeliśmy słowa, które nas nie wzmacniały, a podcinały skrzydła. Chodzi o pewną uważność na to, co mówię i co robię, by dzieci miały wewnętrzną moc, której nie kupisz w markecie ani na Allegro.
Zobacz na Facebooku: Budujemy coś dobrego
Jak pomóc Centrum Rodziny Świętego Józefa? Kliknij TUTAJ.