O swoim kapłańskim powołaniu, miłości do Pisma Świętego i przyszłej pasterskiej posłudze mówi ks. Piotr Przyborek, pomocniczy biskup nominat archidiecezji gdańskiej.
Ks. Maciej Świgoń: W środę 6 lipca Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła, że Ojciec Święty Franciszek mianował Księdza biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej. Kiedy Ksiądz dowiedział się o decyzji papieża?
Ks. Piotr Przyborek: W niedzielny wieczór 26 czerwca zadzwonił do mnie arcybiskup nuncjusz i poprosił, abym następnego dnia przyjechał do Warszawy. Niczego się nie spodziewałem. Myślałem, że chciał dopytać o tematy związane z Wydziałem Duszpasterskim. Na spotkaniu dowiedziałem się, że papież mianował mnie biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej. Było to we wspomnienie Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Jaka była Księdza reakcja?
Bałem się, ponieważ uświadomiłem sobie, że papież chce powierzyć mi bardzo dużą odpowiedzialność. Od roku pracuję z biskupami gdańskimi i widzę, jak ciężka i trudna jest to posługa. Arcybiskup nuncjusz powiedział, że papież mi zaufał i żebym się nie bał, bo Pan Jezus jest w łodzi Kościoła i to On ją prowadzi, a wraz ze święceniami biskupimi przychodzi łaska sakramentu i dar Ducha Świętego.
Biskupstwo to pełnia kapłaństwa. W jaki sposób kształtowało się Księdza kapłańskie powołanie?
Jestem wychowankiem przedszkola sióstr benedyktynek. Od najmłodszych lat jestem związany z Kościołem. Pochodzę z wierzącej rodziny. W domu modliliśmy się razem, wspólnie chodziliśmy do kościoła. Wraz z bratem byliśmy ministrantami i we wspólnocie oazowej. Kiedy dorastałem, zacząłem zastanawiać się nad wyborem życiowej drogi. Wtedy zacząłem chodzić na piesze pielgrzymki, czytać Pismo Święte, grać w zespole muzycznym w parafii, wyjeżdżałem na wyjazdy z osobami niepełnosprawnymi. Momentem zwrotnym były trzydniowe rekolekcje, na które pojechałem w szkole średniej za namową ks. Władysława Pałysa, ówczesnego wikariusza mojej parafii w Gdańsku-Brzeźnie. Nauki zakończyły się spowiedzią z całego życia. Od tamtego czasu w moim sercu pojawiło się pragnienie codziennej Eucharystii. To był początek rodzącego się powołania. Każdego dnia uczestniczyłem w Mszy św. Nie chodziłem jednak do swojego rodzinnego kościoła, bo byłem tam za bardzo znany. Uczęszczałem do kościoła ojców jezuitów w Gdańsku-Wrzeszczu. W ten sposób Pan Jezus przygotowywał mnie, bym w przyszłości sprawował Eucharystię. Później wstąpiłem do Gdańskiego Seminarium Duchownego. Z perspektywy czasu zauważam jeszcze jeden wątek mojego powołania. Kiedy byłem dzieckiem, mama zawierzyła mnie i moich braci Matce Bożej. Po VII klasie szkoły podstawowej zacząłem co roku chodzić na piesze pielgrzymki na Jasną Górę. Tam uczyłem się coraz większego zaufania Maryi. Dzisiaj widzę, jak Matka Boża prowadziła mnie do kapłaństwa i jak prowadzi przez całe moje życie.
Kiedy narodziła się Księdza miłość do Pisma Świętego?
Biblia zawsze była dla mnie wyzwaniem, ponieważ czytam tekst, który już znam. Mamy kontakt z Pismem Świętym podczas Mszy św., na spotkaniach we wspólnotach religijnych. Nigdy nie lubiłem czytać książek dwa razy czy też kolejny raz oglądać tego samego filmu. Niesamowite było doświadczenie, kiedy odkryłem, że Pismo Święte można czytać jeszcze w inny sposób - nie tylko od początku do końca. Autorzy biblijni nie napisali opowiadania - powieści o Jezusie, ale przekazali słowo, "abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego" (J 20,32). To był krok przełomowy - zacząłem inaczej patrzeć na Pismo Święte. Odkryłem, że tam znajdę słowo, które jest zapisane dla mnie. Słowo, które jest programem życia, pomysłem na kolejny dzień. A później, kiedy rozpocząłem studia biblijne, coś, co mnie niesamowicie zafascynowało i fascynuje do dzisiaj, to sposób, w jaki Pan Bóg ułożył swój plan zbawienia, jak przygotował przyjście na świat Pana Jezusa, jak zostało to wszystko wtopione w rzeczywistość biblijnego Izraela. Coraz bardziej otwieram oczy ze zdumienia, kiedy poznaję kontekst i historię Biblii, zwyczaje żydowskie tamtego czasu - zwyczaje, w które wchodzi Chrystus i je wypełnia. Pismo Święte wymaga jednak cierpliwości i miłości. Kiedy człowiek z cierpliwością i miłością podchodzi do Pisma Świętego, studiuje jego kontekst, a później pielgrzymuje do Ziemi Świętej, widzi, jak to wszystko układa się w przepiękne przesłanie miłości Boga do człowieka.