Nie sądzę, żeby Ukrainę było stać na wieloletni konflikt, Rosję chyba też nie; będzie jeszcze wiele ofiar, wiele zbrodni, ale nie sądzę, żeby ten konflikt mógł trwać przez lata na tym poziomie intensywności - powiedział PAP ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki.
Cichocki był pytany przez PAP, jak w najbliższych tygodniach i miesiącach może wyglądać przebieg wojny w Ukrainie, czy może dość do zamrożenia tego konfliktu przed czym przestrzega strona ukraińska.
"Nie sądzę, żeby Ukrainę było stać na wieloletni konflikt, Rosję chyba też nie. Im dłużej będzie trwał ten konflikt, tym trudniej będzie osiągnąć kompromis i tym większe ryzyko rozlania się go na inne państwa. Sądzić należałoby z tego, że zmierzamy ku jakiemuś punktowi przesilenia, ale już wiele osób na prognozach, co do Rosji lub innych się zawiodło, więc wolę nie dołączyć do tego grona" - zastrzegł Cichocki.
"Będzie jeszcze wiele ofiar, wiele zbrodni, ale nie sądzę, żeby ten konflikt mógł trwać przez lata na tym poziomie intensywności" - powiedział Cichocki.
Czytaj: Zełenski: Już jesteśmy częścią zjednoczonej Europy
Ambasador był również pytany o efekty niedawnej wizyty w Ukrainie prezydenta Francji Emmanuela Macrona, kanclerza Niemiec Olafa Scholza, premiera Włoch Mario Draghiego i prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa.
Cichocki odparł, że "jeśli chodzi o perspektywę rozmów ukraińsko-rosyjskich nie widzimy bezpośrednich efektów" tego wyjazdu. "Ale zazwyczaj takie wizyty nie przynoszą natychmiastowych efektów. Dobrze, że się odbyła, myślę, że wpłynęła na postrzeganie sytuacji w Berlinie, Paryżu, Rzymie i w Bukareszcie i trzeba pracować dalej" - zaznaczył.
Czytaj: Pierwsza dama Ukrainy: z powodu rosyjskiej inwazji każdego dnia ginie dwoje dzieci
Ambasador odnosząc się do obecnej sytuacji w Kijowie, podkreślił, że nie można mówić o powrocie stolicy Ukrainy do pełnej normalności. Zwracał uwagę, że miasto jest pod zagrożeniem uderzeń z powietrza, nie funkcjonuje też na przykład dystrybucja paliw.
"Jest wiele osób, które wróciły (do Kijowa), ale nie mają zatrudnienia i perspektywa wzrostu bezrobocia jest może teraz najpoważniejszym wyzwaniem przed którym stoi Kijów jako miasto. Ale wydaje się, że najgorsze już jest za Kijowem" - powiedział Cichocki.
Zaznaczył przy tym, że Kijów nie powrócił jeszcze do "przedwojennej populacji", ponieważ zawsze był wypełniany w godzinach pracy przez osoby z takich miejscowości jak Borodzianka, Bucza, Makarów, Irpień, które bardzo ucierpiały.
Sytuacja na Ukrainie: Relacjonujemy na bieżąco