Wraz z najważniejszymi dla nich intencjami, zabrali z sobą relikwie św. Józefa Bilczewskiego i po raz 38. wyruszyli pieszo z Porąbki do sanktuarium Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Towarzyszą im słowa z obrazu Pani z Jasnej Góry umieszczonego w ołtarzu głównym ich kościoła: "Matko, nie opuszczaj nas".
Odwołując się do słów: "Gdzie skarb twój, tam i serce twoje", ks. Bojda raz jeszcze przypomniał, że dla wierzącego, ochrzczonego człowieka najcenniejszym skarbem jest Jezus Chrystus. - Jeśli ktoś ma wiarę i spotkał Pana Jezusa, to chce z Nim spędzać każdy dzień. Z Nim każdy dzień taje się piękniejszy, przynosi coś nowego, zaskakującego. W chrześcijaństwie stale towarzyszy nam temat pielgrzymki - nasze życie jest pielgrzymką, w której nigdy nie idziemy sami - zaznaczył, tłumacząc, że Chrystus jest obecny tam, gdzie w Jego imię gromadzi się dwóch lub trzech. Zatem pielgrzymka kilkudziesięciu osób "niesie szczególny oręż łaski od Pana Boga".
Ks. Andrzej Bojda poprowadził tegoroczną pielgrzymkę z Porąbki do Kalwarii Zebrzydowskiej.- Wśród niesionych intencji mamy te najważniejsze dla nas dzisiaj: pokój na Ukrainie oraz powołania kapłańskie w naszej diecezji, a także modlitwę za chorych i cierpiących, do której szczególnie zachęca nas dzisiejsze wspomnienie św. Brata Alberta - zwraca uwagę ks. Zdzisław Grochal. - Zabieramy ze sobą relikwie św. Józefa Bilczewskiego obecne w naszym kościele. Choć pielgrzymujemy tylko dwa dni, po drodze zatrzymamy się w ważnych miejscach. Jeszcze dziś na naszej trasie znajdzie się kaplica w Wielkiej Puszczy, której patronuje Królowa Różańca Świętego i tam odmówimy różaniec, a celem naszym dziś są Rzyki, gdzie znajduje się jubileuszowy kościół św. Jakuba.
Z rodziny Rusinków ze Złotych Łanów, do Kalwarii idą tata Mieczysław i córka Paulina. Mama Agnieszka i młodsza córka Karolina odprowadziły ich do Porąbki.Wśród pielgrzymów są tata Mieczysław Rusinek i jego córka Paulina ze Złotych Łanów. Tata idzie po raz pierwszy, a Paulina już po raz czwarty. Na trasę odprowadziły ich mama Agnieszka i młodsza córka i siostra - Karolina.
- Koledzy z Porąbki zabrali mnie w tym roku na pieszą pielgrzymkę z Bielska-Białej do Piekar Śląskich. Skoro tam doszedłem, to przekonali mnie, że do Kalwarii też muszę iść z nimi - śmieje się Mieczysław. - Z Porąbki do Kalwarii szła już trzy razy nasza córka Paulina. Kiedy zapowiedziałem, że idę i zapytałem kto idzie ze mną, "nie miała wyjścia".
Mama Agnieszka dodaje: - Niestety, ja w tym roku nie mogę iść, ze względu na czekający mnie egzamin. Za to Karolina dziś też się rwie, że chce iść. Mam nadzieję, że nasza reprezentacja przetrze szlak i za rok pójdziemy już w komplecie. Pielgrzymowanie nie jest mi obce. Chodziłam na Jasną Górę, a właśnie Karolina jest dzieckiem wymodlonym na pielgrzymce do Częstochowy…
Babcia Maria Nikiel z Miedzybrodzia Bialskiego pielgrzymuje z wnukiem Mateuszem Stworą.Maria Nikiel z Międzybrodzia Bialskiego już nie zliczy, który raz idzie do Kalwarii. Za to pierwszy raz idzie jeden z jej pięciorga wnuków - Mateusz Stwora. - Żeby było ciekawiej, to on mnie zachęcił, żebyśmy poszli razem - uśmiecha się babcia. - Był w tym roku na pielgrzymce do Łagiewnik, połknął bakcyla i chciał bardzo iść z następną pielgrzymką, więc… idziemy razem.
Anna Czechowska z Czańca idzie drugi raz, ale ten pierwszy był… 37. lat temu. - Szłam do Częstochowy, do Łagiewnik, więc wypadałoby wreszcie pójść tu, gdzie mam najbliżej = mówi pani Anna. – Mam też ważną intencję, którą niosę: modlitwa za moją zmarła trzy miesiące mamę…
Pielgrzymi zmierzający do Kalwarii Zebrzydowskiej cel osiągną w sobotę 18 czerwca po południu.Dziś, w drodze do Rzyk, pielgrzymi zatrzymywali się na postojach w Wielkiej Puszczy, Targanicach i Sułkowicach Bolęcinie.
Jutro, 18 czerwca pójdą przez Ponikwię, Jaroszowice i Łękawicę, by po dotarciu do Kalwaria Zebrzydowskiej uczestniczyć we Mszy św. na zakończenie wędrowania – o godz. 17.