Stworzy to poważne wyzwania dla kraju i wywoła głębokie przemiany w gospodarce globalnej.
Obecnie co szósty człowiek na świecie jest Chińczykiem. Przez 40 lat liczba mieszkańców ChRL wzrosła z 660 mln do ponad 1,4 mld. Wiele wskazuje na to, że okres wzrostu się skończył i już w tym roku Chińczyków może zacząć ubywać – po raz pierwszy od wielkiego głodu z lat 1959-1961.
Według prognoz przytaczanych przez Peng do 2100 roku Chińczyków będzie już ponad dwa razy mniej niż obecnie, a na 100 pracujących będzie przypadało 120 emerytów. Przemysł wymagający dużych nakładów siły roboczej przeniesie się do innych krajów, zmuszając państwa importujące do poszukiwania nowych źródeł towarów, a kraje eksportujące surowce – do znalezienia innych rynków zbytu.
Młode pary w Chinach nie chcą powiększać rodzin, „pomimo wszystkich nowych inicjatyw i propagandy promującej rodzenie dzieci” stosowanych przez władze kraju; „spadek populacji Chin będzie szybki” – oceniał demograf z Uniwersytetu Karoliny Północnej Yong Cai, cytowany na portalu czasopisma „Science”.
Przeczytaj też: Zhōngguó dla Jezusa
Trend spadkowy rysuje się od wielu lat, ale jego tempo zaskoczyło demografów. Punkt zwrotny nadchodzi o dekadę wcześniej, niż się spodziewano – podkreśla Peng w artykule opublikowanym w serwisie The Conversation, zwracając uwagę, że nie powstrzymała tego zmiana „polityki jednego dziecka” na „politykę trojga dzieci” ani zachęty finansowe do powiększania rodzin.
Jeszcze w 2019 roku Chińska Akademia Nauk Społecznych (CASS) przewidywała, że szczyt liczby populacji nastąpi w 2029 roku przy 1,44 mld mieszkańców. W prognozie demograficznej ONZ z 2019 oceniano, że nastąpi to dopiero w 2031-2032 roku przy liczbie ludności 1,46 mld.
Jednak nowe prognozy zespołu badaczy z Szanghajskiej Akademii Nauk Społecznych mówią, że od 2022 roku liczba ludności będzie spadać średnio o 1,1 proc., a do 2100 roku Chińczyków będzie już tylko 587 mln – ponad dwa razy mniej niż teraz.
Starzenie się społeczeństwa stworzy poważne wyzwania ekonomiczne. O ile obecnie na 100 Chińczyków w wieku pracowniczym przypada 20 seniorów, do 2100 roku 100 osób w wieku pracowniczym będzie musiało utrzymywać 120 osób starszych. Średni spadek ludności w wieku pracowniczym o 1,73 proc. rocznie może znacznie obniżyć wzrost gospodarczy, jeśli nie nastąpi nagły wzrost produktywności – pisze Peng.
„Cud gospodarczy Chin był w dużym stopniu oparty na ich niewyczerpanej sile roboczej, więc punkt zwrotny w liczbie ludności będzie w nieunikniony sposób oznaczał również punkt zwrotny w gospodarce” – oceniał w rozmowie z Radiem Wolna Azja specjalista ds. ginekologii i położnictwa z Uniwersytetu Wisconsin-Madison Yi Fuxian, autor książki „Big Country With an Empty Nest” (dosł. „Duży kraj z pustym gniazdem”).
Niektórzy demografowie oceniają jednak, że obawy są przesadzone. „Chiny z pewnością się starzeją, ale ich ludność staje się również zdrowsza, lepiej wykształcona i wykwalifikowana oraz szybciej przystosowuje się do technologii” – ocenił Stuart Gietel-Basten z Hongkońskiego Uniwersytetu Nauki i Techniki, cytowany przez „Science”.
Przeczytaj także: Chiny to Kościół męczenników
Według Peng wyższe koszty siły roboczej przyspieszą proces przenoszenia zakładów przemysłowych o niskim marginesie zysku, wymagających dużych nakładów pracy do innych państw, takich jak Wietnam, Bangladesz czy Indie. Dla państw eksportujących surowce, takich jak Australia, będzie to oznaczało konieczność szukania nowych odbiorców poza Chinami.
Chiny będą natomiast musiały przekierować więcej zasobów na ochronę zdrowia, usługi medyczne i opiekę nad seniorami, aby odpowiedzieć na potrzeby starzejącego się społeczeństwa. Według szacunków badaczy z Uniwersytetu Wiktorii jeśli system emerytur nie zmieni się, koszt tych świadczeń wzrośnie z obecnych 4 proc. PKB do 20 proc. PKB w 2100 roku.
„Mimo prognoz, że obecny wiek będzie +chińskim stuleciem+, projekcje populacyjne sugerują, że (ośrodek) wpływu może przenieść się gdzieś indziej, w tym do sąsiednich Indii, co do których oczekuje się, że przewyższą Chiny w liczbie ludności w ciągu najbliższej dekady” – konstatuje Peng.