Z okazji urodzin życzymy sobie często 100 lat życia. Ale czy kiedykolwiek się zastanawialiśmy, co też solenizant zrobiłby z tak długim życiem?
Z okazji urodzin życzymy sobie często 100 lat życia. Ale czy kiedykolwiek się zastanawialiśmy, co też solenizant zrobiłby z tak długim życiem? Ot taki dzisiejszy święty. Niby wiekowy, ale to co najistotniejsze w jego życiu zajęło mu dokładnie 8 lat. Co więcej tylko z powodu tych kilku lat jest dzisiaj wspominany. Widzialnym znakiem tego czasu jest katedra w Canterbury, bo mówimy dziś o św. Augustynie, biskupie. Jednak katedra jest tylko zwieńczeniem owych 8 lat, w czasie których ten opat benedyktyńskiego klasztoru w Rzymie na życzenie papieża Grzegorza Wielkiego razem z 40 mnichami wyruszył do Brytanii. Na ląd zeszli w Wielkanoc 597 roku i swoje pierwsze kroki pewnie skierowali do króla Kentu, Etelberta. Pewnie, bo ich wizyta była oczekiwana przez chrześcijańską małżonkę władcy, która zadbała już o życzliwe przyjęcie misjonarzy. To dobre usposobienie Etelberta i jego dworu sprawiło, że w 8 lat mała kapliczka zbudowana dla królowej zmieniła się w katedrę, dom dla 40 mnichów w opactwo św. Piotra i Pawła, a opat Augustyn, benedyktyn z Rzymu, stał się św. Augustynem z Canterbury, pierwszym prymasem Anglii. Nasz dzisiejszy patron umarł 26 maja 604 roku licząc sobie znacznie mniej lat niż 100. Zatem nie w długości życia, tylko w sensownym przeżyciu danego nam czasu tkwią najlepsze urodzinowe życzenia.