– Wiedział cały czas, że ma naszą akceptację i wsparcie – mówią rodzice jednego z neoprezbiterów, Justyna i Piotr Głąbek z Katowic. Ich syn, Marcin, przyjmuje dziś (14.05) święcenia kapłańskie w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
– To jest wielka radość, wielkie wzruszenie, ale przede wszystkim wielkie przeżycie duchowe. Przygotowywaliśmy się na nie przez 7 lat – powiedzieli rodzicie nowo święconego księdza w audycji w Radiu eM, tuż przed rozpoczęciem uroczystości święceń. Wspominali, że kiedy syn przed paru laty powiedział im o swoich planach, poczuli wzruszenie, ale i radość. – Radość, która płynęła od niego. Poczucie, że odnalazł swoje powołanie, że to jest to, co chce robić w swoim życiu – powiedzieli.
– Uważałem, że chłopak powinien iść do technikum – przyznał pan Piotr, wspominając moment, kiedy syn wybrał liceum ogólnokształcące. Rodzice nowego księdza dodają, że kiedy po latach wrócił do służby ministranta, zaczęli przeczuwać, że może rodzić się w nim powołanie… – Wiedział cały czas, że ma naszą akceptację. To jest jego decyzja, ale ma cały czas wiedzieć, że jesteśmy z nim – podkreślają zgodnie rodzice.
– Możemy być jako rodzicie dumni. Czujemy też wsparcie i proboszcza, i ludzi w naszej parafii – powiedzieli państwo Justyna i Piotr. Rodzina państwa Głąbków mieszka w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach – Murckach. Tam też przed rokiem ich syn, Marcin, przyjmował święcenia diakonatu. Zresztą nie sam, bo z tej parafii pochodzi dwóch wyświęconych dziś neoprezbiterów.
Oboje rodzice zaznaczają, że w ich domu zawsze żyło się jasno wyznaczonymi wartościami. M.in. jeśli chodzi o świętowanie niedzieli.
– Mamy obawy, jak to rodzice, ale też jest nadzieja i wiara, że sobie poradzi, że się odnajdzie i przez to będzie szczęśliwym człowiekiem i szczęśliwym kapłanem – mówi mama ks. Marcina Głąbka.
– Widać w tych przyszłych, świeżych, nowych kałanach chęć pociągnięcia Kościoła… Oni szukają nowych sposobów pociągnięcia ludzi za sobą – podkreśla ojciec, pan Piotr.
– Żeby do Kościoła przyciągnąć na nowo młodych ludzi, bo na nich najbardziej im zależy – dodaje pani Justyna.