Ciężar monstrancji jest konkretny - nie da się zaprzeczyć. To 13 kg. Ale to jest niesamowite, że wewnętrznie nie czuje się tego ciężaru. Jest radość, że Pan Jezus idzie z nami fizycznie, jest naprawdę obecny w swoim Ciele - nie tylko duchowo, nie tylko w naszych sercach.
Tematykę codziennych konferencji dopasowywaliśmy do odcinków, w czasie których nieśliśmy Najświętszy Sakrament, ewangeliarz, krzyż i relikwie św. Józefa Bilczewskiego. Każdego dnia inny z tych znaków towarzyszył naszej grupie.
Poza tym staramy się, żeby było pielgrzymkowo-normalnie - modlimy się, śpiewamy, rozmawiamy, żartujemy - na wszystko musi być czas, kiedy ludzi idą zmęczeni.
Co zauważyłem, prowadząc tę grupę od początku historii pielgrzymki: w czasie Różańca pojawiło się dużo więcej spisanych na kartkach intencji. Dotychczas ten zwyczaj nie był zbyt rozpowszechniony w naszej grupie. W tym roku jest inaczej. Intencji jest dużo, dużo, dużo więcej. Ludzie chcą omadlać sprawy pokoju na świecie, problemy rodzin, wiary najbliższych, nawrócenia, walki z nałogami, poukładania różnych spraw domowych.
Ja niosę sprawy moje rodziny i rodziny parafialnej, w której teraz jestem: w Kętach-Podlesiu. Staram się pamiętać o ludziach, których Pan Bóg stawia na mojej drodze.
Odcinek, w którym idziemy z Najświętszym Sakramentem w naszej grupie wypadł ostatniego dnia pielgrzymki. Ciężar monstrancji jest konkretny - nie da się zaprzeczyć. To
Dla grupy ten odcinek to ogromne przeżycie. W ubiegłym roku wyszedł w naszej grupie taki pomysł, by do monstrancji dowiązać wstążki, które szły przez całą grupę - każdy mógł ją wziąć do ręki i mieć fizyczny kontakt z niesionym Panem Jezusem.