Osiem tysięcy uczestników uciekało w Poznaniu przed samochodem prowadzonym przez Adama Małysza w biegu charytatywnym Wings For Life Word Run. Najdłuższy dystans pokonał Dariusz Nożyński - 63,9 km, a wśród kobiet wygrała Patrycja Talar - 53,5 km.
Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią COVID-19, bieg Wings For Life World Run wrócił do swojego tradycyjnego i zarazem wyjątkowego formatu. Niezwykłość tych zawodów polega na tym, że jest to bieg bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników był samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami z początkową prędkością 14 km/h, a potem systematycznie przyspieszał co 30 minut. Tradycyjnie już za kierownicą auta pościgowego usiadł znakomity przed laty skoczek narciarski Adam Małysz.
"Samochód w tym roku jest inny, bo ma silnik elektryczny i jest trochę inaczej. Wczoraj mieliśmy jazdę próbną i jest przede wszystkim dużo ciszej" - powiedział PAP ambasador biegu, w którym zanim został kierowcą, też rywalizował na trasie.
Wings For Life World Run z powodu pandemii odbywał się wyłącznie za pomocą aplikacji mobilnej. Obecny dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarskiego, podobnie jak dziesiątki tysięcy innych osób, właśnie w taki sposób brał udział w tym biegu.
"Spotkanie w tymi wszystkimi ludźmi jest zawsze wyjątkowe. Widać, że oni są tutaj niemal co roku, a popularność biegu jest niesamowita. Świadczy o tym m.in. fakt, że w listopadzie nie było już pakietów startowych. Natomiast bieganie z aplikacją też jest fajne, szczególnie dla tych, którzy nie mogli się zapisać do biegu czy mieszkają zbyt daleko. Ja sam dwa razy w ten sposób startowałem w trakcie pandemii. Rok temu pojechałem do Chorwacji i był taki upał, że nawet +dychy+ nie zrobiłem. Dziwne było dla mnie, gdy usłyszałem swój głos w telefonie, że właśnie skończyłem bieg" - śmiał się Małysz.
Żużlowiec Betard Sparty Wrocław Maciej Janowski po raz drugi pojawił się na starcie tych zawodów. Wcześniej wystąpił w pierwszej edycji, wspólnie z Jarosławem Hampelem, lecz jak wspomniał, był to symboliczny udział.
"Miałem wówczas kontuzję kolana, więc przebiegłem może około kilometra w ortezie. Niestety, w niedzielę zwykle mamy mecze ligowe, więc mogłem pozwolić sobie tylko na starty z aplikacją. Teraz jeździliśmy w piątek, więc mogłem przyjechać do Poznania. Nie mogłem jednak za mocno przesadzić, bowiem jesteśmy w trakcie sezonu ligowego i o tym muszę myśleć. A ogólnie bardzo lubię biegać, choć ostatnio bieganie zamieniłem na rower" - przyznał lider drużynowego mistrza Polski, który zaliczył prawie dystans półmaratonu - 20,8 km.
Od pierwszej edycji z imprezą jest znakomita przed laty tyczkarka Monika Pyrek, która tym razem pobiegła z urazem.
"Dzisiaj właściwie szłam, a nie biegałam. Kontuzja kolana, której doznałam na nartach, na razie wyeliminowała mnie z biegania. Jednak co roku biorę w nim udział i musiałam tu być" - zaznaczyła Pyrek, która po sześciu kilometrach musiała zejść z trasy.
Sporo osób wybrało formę spaceru, ale one dość szybko zostały "zdjęte" z trasy przez samochód Małysza. Reakcje biegaczy na zbliżające się charakterystyczne auto były bardzo różne, ale tak było też we wcześniejszych edycjach. Wielu zawodników zaczyna przyspieszać, śrubując tym samym swój wynik, inni z ulgą witają popularnego sportowca. Uczestnicy, którzy byli wyprzedzani przez auto pościgowe, musieli zejść z trasy, a następnie specjalnymi tramwajami i autobusami komunikacji miejskiej wracali na start.
W Poznaniu było też sporo prawdziwej, sportowej walki na poważnie. Od wielu lat Polacy liczą się w globalnej rywalizacji. Zawody odbyły się w siedmiu lokalizacjach w Europie: Wiedniu, Monachium, Lublanie, Zugu (Szwajcaria), Izmirze (Turcja) i Zadarze (Chorwacja). Łącznie - licząc uczestników z aplikacjami - wystartowało blisko 162 tysięcy zawodników.
W stolicy Wielkopolski najdłużej "uciekał" Nożyński, który trzy lata temu triumfował w tym biegu w Sunrise na Florydzie. Zawodnik z Warszawy pokonał 63,9 km, co jest drugim wynikiem na świecie. Najlepszy był Japończyk Jo Fukuda, który w swoim kraju przebiegł zaledwie o pół kilometra więcej niż Nożyński.
Także drugie miejsce na świecie, a pierwsze w Poznaniu zajęła Patrycja Talar z podpoznańskich Pobiedzisk wynikiem 53,5 km. Podobnie jak trzy lata temu wśród kobiet wygrała Amerykanka Nina Zarina (56 km), która biegła z aplikacją w Santa Monica. Z kolei w Monachium triumfowała Dominika Stelmach z czwartym wynikiem na świecie 48,2 km.
Zwycięzcy lokalnych edycji mogą wybierać dowolne miejsce na całym świecie w kolejnym roku.
Przesłaniem tych zawodów jest hasło "Biegamy dla tych, którzy biec nie mogą". Całkowity dochód z wpisowego (120 zł od osoby w Polsce, a 70 zł wynosiła opłata za bieg z aplikacją) przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym.