Bożena Gluza z Kęt pielgrzymowała w grupie św. Józefa Bilczewskiego.
Bożena Gluza z Kęt:
To moja 22. pielgrzymka, w tym druga do Łagiewnik. Moja sytuacja tutaj jest trochę specyficzna…
W 2017 roku, w drodze na Jasną Górę spotkałam wyjątkowego pielgrzyma. Zakochaliśmy się w sobie. W 2018 roku poszliśmy razem do Łagiewnik, a rok później pobraliśmy się: ja byłam wdową, miałam 55 lat, on - kawalerem, młodszym ode mnie o 5 lat.
I nagle 19 czerwca w ubiegłym roku, kiedy rankiem chciał sobie zrobić kawę - zmarł…
Idę w tej pielgrzymce modląc się o życie wieczne dla niego. Tak sobie myślę, że tak ma być: bo skoro to mnie Pan Bóg tutaj jeszcze zostawił, a jego zabrał, to mam mu wyprosić dar nieba. Codziennie odmawiam za niego różaniec. Tutaj też się z nim nie rozstaję…
Na postoju w Tomicach odwiedziłam cmentarz. I tam znalazłam na nagrobku napis, który też bym chciała umieścić na grobie męża: "Niewidzialny się zjawił, krzyż ogromny postawił między Tobą a mną. Kiedy nadejdzie czas, Bóg znów połączy nas"…