Są wycofani, miewają lęki, mogą szukać ucieczki we wcześniejsze dzieciństwo. Uwaga na stan psychiczny młodzieży i dzieci.
Nastoletnia Magda po pandemii stała się aspołeczna, bała się wyjść do ludzi, zamknęła się w sobie. Podobnie Daria, której również brakowało ludzi, denerwowała się, że jest zamknięta w domu, co spowodowało, że w tamtym czasie stała się przygnębiona. Klaudia mimo wszystko nie bała się powrotu do szkoły, wręcz przeciwnie - cieszyła się, że już może wrócić. Liczyła na normalną naukę i kontakty rówieśnicze. Magda przypomina sobie, że zdalne lekcje stresowały ją bardziej niż stacjonarne. - Nigdy nie miałam problemów w kontaktach z nauczycielami, te problemy pojawiły się dopiero w czasie nauki stacjonarnej. Denerwowałam się i byłam przygnębiona. Dla mnie siedzenie przed komputerem nie było dobre, ani zdrowotnie, ani psychicznie, po lekcjach byłam tak zmęczona, że nic mi się już nie chciało - mówiła dziewczyna.
Odpowiedzią na lęki dzieci jest "Falochron" - program dotyczący zachowań profilaktycznych dzieci i młodzieży. Anna Hassa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 w Jaworznie podkreśla, że po pandemii młodzież miała kłopot z odnalezieniem się w szkole, zdarzały się częściej sytuacje konfliktowe, dzieciom trudno było się dogadać. Ale z czasem, dzięki działaniom nauczycieli i różnym formom integracji, udało się wypracować powrót do normalnego stanu. Dyrektor Hasse podkreśla jednak, że część dzieci, które po pandemii wróciły do szkoły to dzieci, to grupa spragniona kontaktów rówieśniczych, młodzi ludzie chcący szybko odbudować relacje. Druga grupa dzieci była wycofana. To były dzieci, które odsuwały się od rówieśników, zauważono pojedyncze stany depresyjne. Rozmowa z rodzicami, szukanie porady u specjalistów pozwoliły rozwiązać te problemy.
Jest wojna
Ale to był początek traumy, Magda, Daria i Klaudia mówią o stresie, które w nich wywołała wojna. Teraz, z perspektywy już dwóch miesięcy, lęk nieco odpuszcza, ale początki były ogromnie traumatyczne. Nadal najbardziej boją się, że wojna przeniesie się na teren Polski. - Boję się, że będziemy musiały, tak jak nasi sąsiedzi uciekać z naszego kraju. Stresuje mnie to, że dopiero wróciliśmy do normalności i znów możemy stracić wszystko - Magda mówi, że to strach, który nie mija, ale wraca. Ma jednak nadzieję, że skoro Ukraina już tyle tygodni dzielnie walczy i odpiera ataki wroga, to jednak wygra i zostanie zawarty pokój. Liczy też na obecność Polski w NATO i to daje jej odrobinę pocieszenia.
Dziewczyny zauważają, że dziś nie można się oderwać od tych wydarzeń wyłączając np. telewizor. Młodzi Ukraińcy są również w ich szkole, co przypomina o traumie wojny. Jak ich przyjęli polscy uczniowie? Miło i sympatycznie. Polacy starali się nie mówić nic, co mogłoby im sprawiać przykrość.
Czy wojna przyjdzie do nas?
- Nie tylko dzieci się boją, ale my dorośli też się boimy - podkreśla dyrektor i psycholog w Regionalny Ośrodku Metodyczno Edukacyjnym Metis w Katowicach Bożena Bucka i dodaje, że ponieważ nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji, to nie mamy sprawdzonych metod, jak się zachować, jak reagować na czas wojny. Te nasze lęki przenoszą się na młodzież i dzieci. Co robić? Jak młodych ludzi wspierać w ich obawach? Zdaniem psycholog najważniejsze to rozmawiać i nie zbywać dziecka zwrotami: "uspokój się, przecież widzisz, że nic się nie dzieje, wszystko będzie OK". Dziecka nie należy pozostawiać bez odpowiedzi, ono patrząc na nas potrzebuje wiary i wzmocnienia, że będzie dobrze. Oczywiście rodzaj rozmowy zależy od nastawienia dziecka, od tego, czy napełnia się tymi przekazami, czy śledzi wojenne losy Ukrainy z uwagą, czyli napełnia się tym samym lękami, czy też jest dzieckiem, dla którego wojna jest gdzieś obok i samo sobie radzi z tymi stresującymi sytuacjami.
Najważniejsze jednak to słuchać uważnie pytań dzieci. Bożena Bucka podkreśla, że jeśli dziecko pyta: "Czy u nas też będzie wojna?", to odpowiedź musi być uczciwa. Skoro my tak naprawdę nie wiemy, czy wojna się do nas przeniesie, choć oczywiście tego nie chcemy i liczymy w tym względzie na mądrą politykę władz państwa, czy też innych wspierających nas krajów, to musimy odpowiedzieć zgodnie z prawdą: "Nie wiem, czy będzie, też o tym myślę, też się boję, ale popatrz, w tej chwili jest w naszym kraju spokojnie, jest spokojnie w naszym mieście i domu".
Ale jeśli jednak będzie wojna?
Oczywiście na ogół na tym jednym pytaniu się nie skończy i kiedy pojawi się kolejne, które na ogół brzmi: "No, ale co jeśli będzie?". Bożena Bucka odpowiada: "Nie wiem, co będzie. Jeśli tak się zdarzy, to wówczas będziemy o tym rozmawiać. I będziemy szukać sposobu ochronienia naszej rodziny". Psycholog podkreśla, że warto zadać dziecku zwrotne pytanie: O co mnie pytasz, czego się boisz? Chodzi o to, by określić lęki dziecka, czy boi się utraty wszystkiego, co posiada, czy boi się ucieczki z domu, może utraty życia. I w tej rozmowie chodzi o to, by dziecko uspokoić, by przekazać, że skoro jesteśmy rodzicami i dziecko ma do nas zaufanie, to zawsze, również w tej trudnej sytuacji będzie mogło na nas liczyć.
Ponadto winniśmy skierować myślenie młodego człowieka na pozytywy. "Cieszmy się, że jesteśmy tu, gdzie jest bezpiecznie, że u nas nie ma wojny, że nawet doniesienia, które są w mediach nie mówią o tym, że nas może coś złego spotkać" - Bożena Bucka uważa, że takie skupienie się na bezpieczeństwie, które daje dziecku dorosła osoba, która z nim jest - czy to rodzic, czy nauczyciel - daje dziecku moc. Należy przekierować myślenie dziecka na tu i teraz. "Rozmyślanie nad tym, co będzie, odbierze nam spokój i siły. Nie myślmy ciągle o wojnie, dbajmy o siebie, o swoje zdrowie psychiczne, przecież nie tylko wojna może nam zagrozić, ale wiele innych rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Ale nie myślmy o tym, szukajmy pozytywnych rzeczy każdego dnia" - to zdaniem psycholog powinno choć trochę zminimalizować lęki i obawy dziecka.
Jak jednak podkreśla, nie ma idealnych recept. Trzeba obserwować dziecko, patrzeć, czy ma lęki nocne, czy przypadkiem nie moczy się w nocy, czy zachowanie dziecka nie zmienia się. W przypadku młodzieży nie wolno zostawiać młodego człowieka samego. Pamiętajmy, że np. 15 latek pozornie tylko jest dojrzały emocjonalnie i pewny siebie. On też potrzebuje za plecami człowieka, któremu ufa - dorosłego.
Jak te lęki odbiją się na naszych dzieciach?
Czy pozostanie trauma w przyszłości? Dzieci "silne" emocjonalnie prawdopodobnie pozbierają się. "Mózg dziecka jest tak plastyczny, że jeśli nadejdzie już ten czas spokoju, wejdzie na spokojniejsze przetwarzanie świata i pomału zapomni o tych przeżyciach." - Bucka podkreśla jednak, że szczególnie należy przyglądać się młodzieży. Dla niej świat już dwukrotnie się rozpadł, w czasie covidu i teraz w czasie wojny, a nawet klimat ma swoje zachwiania, których wcześniej nie było. To może wykreować postawę młodego człowieka obojętnego na przyszłość. "Po co to wszystko, po co mam sobie stawiać cele ? Po co mam iść do szkoły, czy na studia? Przecież może w przyszłości nic nie będzie?" - takie myślenie, zdaniem Bożeny Buckiej jest bardzo niebezpieczne. Podkreśla, że do tej pory żyliśmy w czasach zmiany, teraz powinniśmy żyć w czasach wrażliwości i życzliwości. Tylko te wartości, to że będziemy obok, że będziemy uspokajać, spowoduje, że młodzi ludzie będą chcieli podjąć wyzwania. Myślenie o przyszłości, stawianie celów, planowanie powoduje, że wyzwala się w nas myślenie skupione na rozwiązaniu, a nie na szukaniu i pogłębianiu problemu.
Cała rozmowa z Bożeną Bucką psychologiem i dyrektorem Regionalnego Ośrodka Metodyczno Edukacyjnego Metis w Katowicach przeprowadzona była na antenie radia eM.
W programie radiowym podjęty był też temat pogłębiania przyjaźni, jako formy radzenia sobie z kryzysowymi sytuacjami wśród młodzieży