Inflacja nie była i nie jest tylko polskim problemem; inflacja to realny problem w wymiarze globalnym. I z tym wyzwaniem trzeba się zmierzyć - powiedział premier Mateusz Morawiecki w podcaście opublikowanym w niedzielę w mediach społecznościowych.
"Inflacja nie jest problemem ekonomicznym, to jest problem społeczny, bo dotyczy zwykłych ludzi. I prawda jest taka, że każdy z nas ponosi różny koszt tej inflacji. Największy koszt ponoszą ludzie najbiedniejsi. To dosyć logiczne, tzw. koszyk inflacyjny, czyli to, na co wydajemy pieniądze w ciągu miesiąca, wygląda zupełnie inaczej w przypadku ludzi zarabiających kilkanaście tysięcy złotych lub więcej, a inaczej w przypadku rodziny 2+2, w której rodzice zarabiają na poziomie średniej krajowej lub poniżej" - powiedział premier w opublikowanym na Facebooku w niedzielę podcaście.
Dodał, że w przypadku rodzin, w których duża część pensji idzie na zakupy spożywcze i na rachunki związane z mieszkaniem, wzrost cen podstawowych produktów może utrudnić dopięcie domowego budżetu. "Dlatego zadaniem rządu w takich trudnych, kryzysowych chwilach jest osłonięcie tych, którzy na inflację są najbardziej narażeni. I stąd najpierw tarcza antyinflacyjna, a teraz antyputinowska, po to obniżka podatków PIT do 12 proc., czasowa obniżka VAT na podstawowe produkty, obniżki na paliwo na stacjach benzynowych a także obniżka VAT na nawozy i dopłaty do nawozów, aby w przyszłości żywność mniej kosztowała" - powiedział premier.
Zwrócił uwagę, że już wcześniej mieliśmy w kraju podwyższoną inflację, tyle że wówczas było to akceptowalne, gdyż taki przyspieszony wzrost cen związany był z szybkim wzrostem gospodarczym. Jednak przyszła pandemia, która - jak wskazał Morawiecki - doprowadziła do wzrostu wydatków budżetowych zarówno związanych z walką z COVID-19, jak i ochronę miejsca pracy w ramach tarczy antycovidowej. Ta ochrona się udała, bo - jak stwierdził premier - w czasie pandemii mieliśmy bezrobocie należące do najniższych w Europie.
"To pozwoliło bardzo szybko wejść na ścieżkę wzrostu. Kiedy fale COVID opadły, wzrost PKB, wzrost produkcji w przemyśle i wzrosty w innych sektorach gospodarki - to wszystko gwałtownie przyspieszyło. I znowu za wzrostem cen szła inflacja. Ale póki mieliśmy na horyzoncie normalne wyjście z pandemii, mogliśmy patrzeć w przyszłość z optymizmem" - powiedział Morawiecki.
Ale - jak dodał - nawet wtedy, na przełomie lat 2021 i 2022, niepokojące były wydarzenia za wschodnia granicą, czyli kryzys wywołany przez Łukaszenkę na granicy polsko-białoruskiej, rosyjskie manewry "Zapad", ale także działania Rosji na rynku energetycznym. Rosjanie nie pompowali gazu do zbiorników w Europie, co "doprowadziło do szaleństwa na rynku gazu w Europie". Potem zaś wybuchła wojna.
"Wojna wywróciła architekturę bezpieczeństwa i gospodarczą w Europie. Wszystkim, którzy twierdzą, że wojna nie ma nic do inflacji, zwracam uwagę, że przygotowania do wojny rozpoczęły się dużo wcześniej" - powiedział premier.
Przypomniał, że prezydent USA Joe Biden mówi, że większość z ostatnich wzrostów cen zawdzięczamy Putinowi. Dodał, że w USA 70 proc. wzrostu cen zostało wywołanych przez wzrosty cen energii, a te rosną na świecie przez wojnę. Także ceny żywności poszły w górę i wg Banku Światowego w tym roku mogą wzrosnąć o 37 proc. przez rosyjską agresję
"Inflacja nie była i nie jest tylko polskim problemem, wszyscy poważni uczestnicy debaty publicznej wiedzą, że inflacja to realny problem w wymiarze globalnym. I z tym wyzwaniem trzeba się zmierzyć" - stwierdził premier Morawiecki.