Była piękna i jak na swoje czasy – Holandia wieku XIV – dobrze urodzona
Była piękna i jak na swoje czasy – Holandia wieku XIV – dobrze urodzona. Śmiało mogła liczyć na dobrą partię do zamążpójścia gdyby… nie łyżwy, na których pewnego zimowego popołudnia upadła. Wezwani medycy orzekli ogólne stłuczenia i położyli ją do łóżka. I wierzcie państwo bądź nie, ale zasadniczo Ludwina przez kolejne 38 lat swojego życia już z niego nie wstała. Jak to możliwe? Bo ów upadek na łyżwach nie był przyczyną jej kłopotów ze zdrowiem, tylko ich skutkiem. Dziś już wiemy, że chorowała na stwardnienie rozsiane, ale wtedy kolejne fazy utraty przez nią sprawności, odleżyny, stany zapalne, paraliż traktowane były niczym Boży dopust. Tak przez rodzinę, która zamiast panny na wydaniu miała niedołęgę, jak i przez nią samą, która swojego stanu zdrowia nie rozumiała i nienawidziła. Jak zatem została świętą? Oto pewnego dnia odwiedził ją kapłan i przypomniał mękę oraz śmierć Jezusa. To były zwykłe, rutynowe słowa, jednak akurat tego dnia otworzyły jej oczy na możliwą wartość, a nawet sens cierpienia. I zainspirowały do tego, by z tej, która jest ciężarem dla innych, stała się tą, która na swoich barkach razem z Jezusem niesie słabości, ale także modlitewne intencje, mieszkańców swojego miasteczka. W ich oczach przez 53 lata życia Ludwina stała się świętą, co Kościół oficjalnie potwierdził, dając nam jej wspomnienie właśnie dziś – u progu Triduudm, w dniu ustanowienia Eucharystii, która była jej pokarmem i kapłaństwa, które przyniosło jej nadzieję.