Uciekający święty. Pewnie tak powinien zostać nazwany nasz dzisiejszy patron.
Uciekający święty. Pewnie tak powinien zostać nazwany nasz dzisiejszy patron, Walter, choć początkowo odważnie ruszył do walki o swoją duszę, wstępując do benedyktyńskiego klasztoru około roku 1050. Co więcej, tak bardzo budował wszystkich przykładem swojej świętości, że zaproszono go na przełożonego nowo powstałego klasztoru w Pontoise. I tu zaczęły się kłopoty – bo co innego walczyć o swoje uświęcenie, a co innego brać na siebie odpowiedzialność za świętość innych. Dlatego Walter dość szybko z Pontoise uciekł do innego opactwa, w Cluny. Niestety jego podwładni dość szybko go tam odnaleźli. Zanim jednak udało im się swojego opata nakłonić do powrotu, on znowu uciekł i znalazł schronienie w grocie na małej wysepce rzeki Loary. Planował być pustelnikiem, ale gdy i tutaj znaleźli go jego współbracia, wtedy Walter w akcie desperacji o ratunek zwrócił się do samego papieża, Grzegorza VII. Ten jednak zamiast zwolnić naszego uciekającego opata z obowiązków, nakazał mu przestać się mazać i zabrać do pracy. Co też dzisiejszy patron, w duchu posłuszeństwa, do końca swojego życia robił i to tak skutecznie, że do chwały ołtarzy wyniesiono go nie jako uciekającego opata, tylko św. Waltera z Pontoise.