- Eucharystia sprawowana w Wielki Czwartek jest wyjątkowa, na co wskazują już jej określenia. Wpierw oficjalna nazwa to Msza Święta Wieczerzy Pańskiej, która wskazuje na to, że sprawujemy ją co roku w dniu, gdy Chrystus zasiadł z Apostołami do wieczerzy. Była to Wieczerza Pana - przypominał bp Roman Pindel w homilii, którą wygłosił w Wielki Czwartek w żywieckiej konkatedrze.
Przytaczając stosowane w kolejnych wiekach określenia, a także słowa, które wypowiada się w czasie Mszy Świętej, bp Pindel wskazywał na znaczenie każdego z elementów Eucharystii, ustanowionej przez Jezusa słowami: "To czyńcie na Moją pamiątkę".
Jak tłumaczył, druga nazwa wielkoczwartkowej Eucharystii, określanej jako: Mandatum, w łacinie oznaczająca przykazanie, odnosi się do słów: „przykazanie nowe daję wam, abyście miłowali się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). - To przykazanie jest nowe, mandatum novum, a dotyczy miłowania i to wzajemnego, co najmniej w gronie takim jak apostołowie czy uczniowie Jezusa - mówił bp Pindel, wyjaśniając, że taką właśnie wymowę ma rytuał obmywania nóg przez celebransa, który przewodzi w tym dniu liturgii.
Uroczysta liturgia Wieczerzy Pana w konkatedrze w Żywcu.Porównując zawarte w Ewangeliach opisy Ostatniej Wieczerzy, bp Pindel wskazywał, że to Jezus polecił, by apostołowie powtarzali Jego gesty i słowa, biorąc chleb i wino.
- Dwadzieścia lat od Ostatniej Wieczerzy Paweł Apostoł dowiaduje się, że w Koryncie, gdzie sprawuje się Wieczerzę Pana, przy tej okazji dochodzi do gorszących nadużyć. Owszem, powtarza się odpowiednie słowa i gesty Jezusa nad Chlebem i Winem, jednak niektórzy z uczestników zapomnieli o tym, co wyraża ta Wieczerza i jak ją należy przeżywać. Okazuje się, że wpierw zaplanowano zgromadzenie się wiernych na kolację, na którą składają się uczestnicy. Ma ona zawiązać wspólnotę wierzących, dać okazję do okazania miłości wzajemnej, podzielenia się z tymi, którzy są ubożsi. Tymczasem bogatsi przychodzą wcześniej i przynoszą dobrej jakości produkty do spożycia i wypicia. Nie czekają na tych, którzy przyjdą później i zapewne z pustymi rękami, bo pracują u kogoś lub są niewolnikami. Kto się spóźni, czuje się zgorszony i odrzucony. Widzi, że wcześniej przychodzący objedli się, a nawet wypili za dużo. Widzi ogromny rozdźwięk między późniejszą Eucharystią, w której padają słowa o Jezusowym wydaniu się z miłości do ludzi, o śmierci, która jest dla zgładzenia grzechów, a tym co dzieje się w ramach przygotowania do Wieczerzy Pana, która jest przez Niego ufundowana i polecona. O miłości, choć nie w kategoriach przykazania, napisze w tym liście Paweł później, by przede wszystkim ukazać jej potrzebę, nieodzowność i jej cechy, by nie pomylić prawdziwej miłości z jej udawanymi formami - mówił kaznodzieja, przytaczając sytuacje, gdy powtarzano liturgiczne gesty, natomiast gotowości do przebaczenia, do pomocy wzajemnej, do miłości wobec każdego, kto należy do uczniów Jezusa, wciąż brakowało.
Delegacja parafian złożyła bp. Pindlowi i kapłanom życzenia.- W czasie tej Wieczerzy Pana pomyślmy o naszym przeżywaniu Eucharystii i o tym, jaki wpływ ma nasz udział w niej na to, jak kształtujemy nasze relacje z tymi, którzy są nam najbliżsi. Czy bierzemy wzór z Jezusa, który nie tylko wydał się za nas i dla naszego zbawienia przyjął krzyż i śmierć hańbiącą, ale wcześniej dał przykład wypełniania nowego przykazania, miłości i służby wobec bliźnich - apelował bp Pindel.