Kapłan-światowiec jest niczym innym jak sklerykalizowanym poganinem – powiedział papież Franciszek podczas Mszy św. Krzyżma w bazylice św. Piotra w Watykanie. W swej homilii mówił o obszarach ukrytego bałwochwalstwa w życiu kapłańskim.
Podkreślił, że bycie kapłanem jest „bardzo wielką łaską, która nie jest przede wszystkim łaską dla nas, lecz dla ludu”. A „wynagrodzeniem” dla kapłana „przyjaźń z Jezusem”.
Zachęcał duchownych do utkwienia wzroku w Jezusie. Jest to łaska, którą kapłani muszą pielęgnować. – Na koniec dnia dobrze spojrzeć na Pana i dobrze, aby On spojrzał na nasze serca, a także na serca ludzi, których spotkaliśmy. Nie chodzi o policzenie grzechów, lecz o kontemplację z miłością, w której spoglądamy na nasz dzień spojrzeniem Jezusa i w ten sposób dostrzegamy łaski tego dnia, dary i wszystko, co dla nas uczynił, aby dziękować. Ukazujemy Mu także nasze pokusy, aby je rozpoznać i odrzucić – tłumaczył Franciszek i zaznaczył, że „chodzi o to, aby zrozumieć, co jest miłe Panu i czego On od nas oczekuje tu i teraz, w naszej aktualnej historii”.
Wskazał, że Jezusowi trzeba też pokazać swoje ukryte bożki. – Spojrzenie Pana sprawia, że widzimy, iż w rzeczywistości oddajemy w nich chwałę samym sobie, ponieważ tam, w tę przestrzeń, którą przeżywamy jakby była na wyłączność, wdziera się diabeł, dodając bardzo zły element: sprawia, że nie tylko „podobamy się” sobie, dając upust jakiejś namiętności lub pielęgnując inną, lecz także prowadzi nas do zastąpienia nimi, tymi ukrytymi bożkami, obecności Osób Boskich, Ojca, Syna i Ducha Świętego, które mieszkają w naszym wnętrzu – analizował papież.
W praktyce więc odbieramy wtedy „miejsce Trójcy Świętej i oddajemy je diabłu, w swego rodzaju kulcie pośrednim”. Kiedy bowiem nie demaskujemy bożków, „zostawiamy miejsce na wtargnięcie Złego”. - Diabeł żąda, abyśmy spełniali jego wolę i abyśmy mu służyli, ale nie zawsze żąda, abyśmy mu służyli i adorowali go nieustannie. Otrzymywanie od czasu do czasu adoracji wystarczy, aby pokazał, że jest naszym prawdziwym panem i że w naszym życiu i w naszych sercach czuje się nawet bożkiem – stwierdził Franciszek.
Wymienił trzy obszary „ukrytego bałwochwalstwa, w których zły posługuje się swoimi bożkami, aby osłabić nasze powołanie duszpasterzy i, stopniowo, oddzielić nas od dobroczynnej i miłującej obecności Jezusa, Ducha Świętego i Ojca”.
Pierwszy obszar znajduje się tam, gdzie „panuje duchowa światowość”, której kryterium jest „triumfalizm bez krzyża”. – Światowość szukania własnej chwały pozbawia nas obecności Jezusa pokornego i uniżonego, Pana, który jest bliski wszystkim, Chrystusa, który smuci się ze wszystkimi cierpiącymi, uwielbianego przez nasz lud, który wie, kto jest jego prawdziwym przyjacielem. Kapłan-światowiec jest niczym innym jak sklerykalizowanym poganinem – podkreślił Ojciec Święty.
Drugi obszar ukrytego bałwochwalstwa „zakorzenia się tam, gdzie przyznaje się prymat pragmatyzmowi liczb”. Daje on „pierwszeństwo większości, która ostatecznie staje się kryterium rozeznania”. Tymczasem „nie może to być jedyny sposób postępowania ani jedyne kryterium w Kościele Chrystusowym”. – W tej fascynacji liczbami tak naprawdę szukamy samych siebie i czerpiemy przyjemność z kontroli, jaką zapewnia nam ta logika – zauważył papież.
Trzecim obszarem ukrytego bałwochwalstwa, jest funkcjonalizm, będący „uwodzicielską sferą, w której wielu ekscytuje się bardziej mapą drogową niż przemierzaną drogą”. – Mentalność funkcjonalistyczna nie toleruje tajemnicy, jej celem jest skuteczność. Stopniowo ten bożek zastępuje w nas obecność Ojca. (…) Funkcjonalista nie umie cieszyć się z łask, które Duch Święty wylewa na swój lud, a którymi mógłby się „karmić” także jako robotnik zarabiający na swoją płacę. Kapłan o mentalności funkcjonalistycznej ma własne pożywienie, którym jest jego ego – podkreślił Franciszek.
Zauważył, że pragmatyzm liczb i funkcjonalizm są postawą „próżnej chwały ze strony duszpasterza, postawa, która rozbija zjednoczenie jego ludu z Bogiem i kształtuje nowego bożka opartego na liczbach i programach” – bożka władzy.
Tylko Jezus Chrystus „sprawia, że te bożki zostają ujawnione, ich obecność, ich korzenie i ich działanie są widoczne”, i w ten sposób może je zniszczyć. - Musimy o nich pamiętać, musimy być uważni, aby chwasty tych bożków, które udało nam się ukryć w zakamarkach naszych serc, nie odrodziły się na nowo – przestrzegł Ojciec Święty.