- Muzyczne dzieła K. Pendereckiego to nie tylko świadectwo czasu i wrażliwości wielkiego kompozytora, ale swoiste memento. Współbrzmią dziś z papieskim wołaniem, że nie wolno nam się do tej wojny przyzwyczajać - mówił, nawiązując do wojny w Ukrainie, abp Wojciech Polak.
Kaznodzieja przywołał również słowa kompozytora, który mówił, że "odzyskana, ocalona pomimo kataklizmów naszego stulecia" wiara w Boga i człowieka daje siłę. Krzysztof Penderecki mówił o tym niegdyś m.in. w Kijowie. - Wołanie, które dziś, w dniu złożenia jego prochów w Narodowym Panteonie, wraca do nas i przypomina nam, że ten, kto oddaje swoje życie, kto z pasją poświęca je dla drugich, kto broni zagrożonych utratą życia, słabych i pogardzanych, jest wygrywającym; zbawia siebie samego i innych, staje się ziarnem nadziei dla świata - podkreślił abp Polak.
W kościele Świętych Piotra i Pawła zabrzmiały m.in. "De profundis" z "Siedmiu bram Jerozolimy", "Passacaglia" z "Serenady na smyczki", "Lacrimosa" i "Agnus Dei" z "Polskiego Requiem" K. Pendereckiego w wykonaniu m.in. Chóru Filharmonii Narodowej oraz Orkiestry Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa "Sinfonietta Cracovia", która dzięki kompozytorowi stała się jednym z bardziej cenionych europejskich zespołów kameralnych. Specjalnie dla mistrza zagrała wybitna skrzypaczka Anne-Sophie Mutter.
- Są ludzie niezwykli, zapisani na wieki na kartach historii świata i jego kultury. Z całą pewnością dzisiaj na miejsce wiecznego odpoczynku odprowadzamy właśnie takiego wielkiego człowieka - mówił pod koniec Mszy św. prezydent Andrzej Duda. Podziękował za możliwość pożegnania K. Pendereckiego i oddania czci "wielkiemu rodakowi, wspaniałemu artyście, wielkiemu kompozytorowi światowej klasy".
Minister Gliński podkreślał, że jako kompozytor K. Penderecki naznaczył historię XX i XXI wieku. - Od początku swojej drogi dotykał spraw najważniejszych: grozy, jaką budziło i wciąż budzi użycie broni nuklearnej, okrucieństw władzy czy duchowej historii Polski, potrzeby wolności i solidarności, zarazem gotowości najwyższej ofiary w walce o te wartości, co w tej chwili świat cały obserwuje dobitnie w Ukrainie - mówił.
Artystę żegnali przedstawiciele środowisk artystycznych i naukowych oraz władze Krakowa, z którym twórca związał swoje życie. Napłynęło wiele listów kondolencyjnych.
Na koniec został odczytany list Elżbiety Pendereckiej. "Żegnając go, mam nadzieję, że jest z nami wszystkimi dzięki swojej muzyce" - napisała wdowa po wielkim kompozytorze. "Dziękuję ci, Krzysiu, za wszystkie twoje utwory. Byłeś w nich zawsze sobą, odważnie podejmując tematy ważne dla ludzi, dla kultury i dla natury. Mówiłeś, że swą sztuką kompozytor powinien dawać świadectwo czasu, historii, prawdy, piękna. Mówiłeś też, że kompozytor musi opowiadać się po stronie wartości, bo muzyka to wartość. Dzięki niej jesteśmy lepsi" - podkreśliła.
Elżbieta Penderecka wyznała, że tuż przed śmiercią mąż zwierzył jej się, że chce napisać IX Symfonię. "Pewnie komponujesz ją tam, na górze, w niebiańskim ogrodzie, w przestrzeni anielskich drzew" - napisała. "Do zobaczenia, Krzysiu" - pożegnała artystę jego żona.
Po Eucharystii urna z prochami K. Pendereckiego została złożona w Panteonie Narodowym, w krypcie pod prezbiterium kościoła Świętych Piotra i Pawła.
Czytaj także: