W związku z dzisiejszą uroczystością mam przed oczyma pewną ikonę
W związku z dzisiejszą uroczystością mam przed oczyma pewną ikonę. Czy jest to obraz przedstawiający dzisiejszego patrona, św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny? Oczywiście. I św. Józef ma na nim swoją ikoniczną brodę. Tyle że siwa jest ona dopiero na ostatniej ze scen, gdy umiera w otoczeniu Jezusa, Maryi i aniołów. A co robi wcześniej? Wcześniej, jest. Jest przy Maryi w czasie zaręczyn. Jest na posłaniu zmagając się w czasie snu ze swoimi wątpliwościami. Jest przy narodzinach Jezusa. Jest, gdy zaskakuje ich wizyta Trzech Króli i gdy razem z Maryją stoją w Świątyni Jerozolimskiej, patrząc ze zdumieniem jak Symeon wygłasza proroctwo o Dzieciątku. Jest z rodziną w czasie pospiesznej ucieczki do Egiptu i w drodze powrotnej z przymusowej emigracji. Jest w czasie poszukiwania zagubionego dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie i w domowym warsztacie, gdy uczy Go pracy. Jedynie w jednej scenie tej ikony św. Józefa nie ma - tej która przedstawia Zwiastowanie. Poza nią zawsze jest. Czasem bardzo blisko, czasem trochę z boku, ale jest. Bez zbędnych słów. Oby każda rodzina mogła doświadczać takiej właśnie obecności taty i męża, w czym może pomóc – wierzymy w to głęboko jako Kościół - wstawiennictwo św. Józefa właśnie.