W piwnicy, która stała się tymczasowym domem dla 21 noworodków, urodzonych przez ukraińskie surogatki dla cudzoziemskich rodziców, wśród odgłosów spadających pocisków nianie czuwają nad spokojnym snem dzieci. Te nianie odmówiły ewakuacji z Kijowa, bo nie chcą porzucić dzieci.
Ukraina jest jednym z krajów, gdzie komercyjne macierzyństwo zastępcze jest legalne, a jej kliniki oferują konkurencyjne ceny w porównaniu z innymi krajami. W ostatnich latach w takich krajach jak Chiny, Kanada czy Włochy wzrosło zainteresowanie usługami ukraińskich surogatek. Jak podaje CNN, kobiety otrzymują od 17 500 do 25 000 dolarów za bycie surogatkami.
Six nannies are working at a makeshift clinic to feed and care for 21 surrogate babies in Ukraine. The nannies have refused opportunities to leave Kyiv because they don't want to abandon the children. https://t.co/2aQYOwXOdB
— CNN (@CNN) 15 marca 2022
Niestety, rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała, że urodzone przez zastępcze matki dzieci nie mogą wydostać się z kraju, by zamieszkać z rodzicami. Kliniki starają się przetransportować niemowlęta w bezpieczniejsze obszary na zachodzie Ukrainy, jednak ze względów prawnych nowi rodzice muszą osobiście przyjechać na Ukrainę, by odebrać dzieci, a wielu z nich boi się przekroczyć granicę państwa, w którym toczy się wojna.
ATAK ROSJI NA UKRAINĘ [relacjonujemy na bieżąco]
W oblężonym przez rosyjskie siły Kijowie betonowy bunkier stał się schronieniem dla 21 dzieci urodzonych przez surogatki w ramach programu macierzyństwa zastępczego. Piwnicą raz po raz wstrząsają odgłosy eksplozji. Rosyjskie bomby lądują coraz bliżej budynku. Niemowlęta wyczuwają strach opiekunów i same są niespokojne, jak zaznaczają ich nianie. Sześć opiekujących się niemowlętami kobiet odmówiło wyjazdu z Kijowa, bo nie chcą porzucić dzieci urodzonych przez matki zastępcze. Te nianie mają własne rodziny, które już ewakuowały się w zachodnie rejony Ukrainy i do innych krajów. One zostały w bunkrze, bo nie chcą zostawić niemowląt urodzonych dla zagranicznych rodziców. "Te dzieci nie mają teraz nikogo. Są bezbronne. Potrzebują naszej opieki. I naprawdę mamy nadzieję, że rodzice wkrótce przyjadą i je odbiorą".