Z działaniami Władimira Putina nie utożsamia się naród rosyjski. W rzymskim marszu solidarności i pokoju wzięli udział także liczni Rosjanie przebywający w stolicy Włoch. „To odrażające, nie ma w tym żadnego sensu. Jestem tu dla Ukrainy, nie wiemy też co będzie z Rosją” – powiedziały dla Radia Watykańskiego dwie Rosjanki.
W marszu uczestniczyło kilka tysięcy osób, w tym wielu Ukraińców. Protestujący przeszli w milczeniu trzymając w ręku świece oraz flagi ukraińską i Unii Europejskiej. Udali się od Kapitolu do Koloseum, które jest wieczorem oświetlone barwami niebiesko-żółtymi. W marszu wzięli udział przedstawiciele polityki krajowej i samorządowej, na czele z burmistrzem Rzymu Robertem Gualtierim. Obecni byli także przedstawiciele stowarzyszeń, m.in. Wspólnoty św. Idziego oraz Amnesty International.
Wśród protestujących znaleźli się też Rosjanie, którzy potępiają działania swojego prezydenta. Atak na Ukrainę sprawia, że oni także cierpią i martwią się o przyszłość własnego narodu. „Zawsze byłyśmy w jedności z Ukrainą” – powiedziały papieskiej rozgłośni Anastazja oraz Aleksandra.
„Jestem tu, by wyrazić swoje wsparcie dla Ukrainy, ale także dla represjonowanych Rosjan. To, co się dzieje jest przerażające. Jestem historykiem i nie wierzę, że takie rzeczy mają dzisiaj miejsce. Pytam: dlaczego? Dlaczego to się dzieje? Naprawdę niczego się nie nauczyliśmy. To się powtarza, raz za razem i jeszcze raz. To nie ma żadnego sensu. Nie ma nic bardziej wartościowego od życia ludzkiego. Teraz jest ono niszczone przez jednego człowieka. To odrażające – powiedziała Anastazja. –Jesteśmy i zawsze byłyśmy w jedności z Ukrainą. Ona, Rosja i inne kraje tego regionu zawsze żyły blisko siebie. Jesteśmy braćmi, łączą nas do pewnego stopnia więzy krwi. Łączą nas relacje. Od trzech pokoleń moja rodzina mieszka w Moskwie, ale noszę Ukraińskie nazwisko. Nie potrafię powiedzieć, że to mnie nie obchodzi. Jestem tu dziś dla Ukrainy. To jak koszmar na jawie, pokój na zawsze utracony. Nie wiemy, co będzie dalej. Co możemy zrobić razem? Nie wiem, czy będę mogła wrócić do domu. To jakbyśmy znowu byli za żelazną kurtyną. Jestem przygnębiona, zdezorientowana i przerażona. Martwimy się o nasze rodziny – stwierdziła Aleksandra. – Nie wiemy, co będzie z przyszłością Rosji. Każda wojna ma ten sam scenariusz. W Rosji jest teraz mój mąż, mój brat, nie wiem, kiedy będę mogła ich zobaczyć. Bycie tutaj razem daje nam trochę nadziei. Nawet jeśli to nie pomoże powstrzymać Putina, to dzięki temu spotkaniu umacniamy się wzajemnie, wiemy, że nie jesteśmy sami. Ten horror uderza w nasze narody, Ukrainy, Białorusi i Rosji. To uderza w życie nas wszystkich.“
Protest wobec agresji na Ukrainie wyrażają także Rosjanie w swoim kraju. List otwarty przeciwko wojnie z Ukrainą podpisało jak dotąd 4 tys. rosyjskich naukowców, zaś ok. 400 przedstawicieli ponad 86 rosyjskich organizacji pozarządowych wystosowało apel do Władimira Putina o odstąpienie od ataku i rozpoczęcie negocjacji.
„Cała nasza praca to walka o godność człowieka i ratowanie życia. Wojny nie można pogodzić ani z życiem, ani z godnością, ani z podstawowymi zasadami człowieczeństwa. Wojna to katastrofa humanitarna, która mnoży ból i cierpienie. Jej konsekwencje niweczą nasze długofalowe wysiłki. Uważamy, że użycie siły do rozwiązywania konfliktów politycznych jest nieludzkie i wzywamy do wstrzymania ognia i rozpoczęcia negocjacji” – czytamy w oświadczeniu.