Płomienie ułożyły się wokół ciała św. Polikarpa na kształt wzdętego wiatrem żagla i w tej ognistej komnacie jego ciało zaczęło lśnić
Płomienie ułożyły się wokół ciała św. Polikarpa na kształt wzdętego wiatrem żagla i w tej ognistej komnacie jego ciało zaczęło lśnić, jakby było wykonane ze srebra lub złota, zaś dokoła rozszedł się cudowny zapach. To jeden z pierwszych opisów czegoś, co nazywamy „osmogenezą”, czyli zjawiska polegającego na pozazmysłowej percepcji zapachów. Jednak w „Liście Kościoła Smyrny o męczeństwie św. Polikarpa” czy "Martyrium Policarpi" próżno szukać tego naukowego terminu. Mowa jest za to o dużo prościej brzmiącym 'zapachu świętości', 'przyjemnej woni', która poczuli wszyscy – zarówno wierzący jaki i niewierzący – świadkowie śmierci dzisiejszego patrona, biskupa Smyrny. Ów brak swądu spalonego ciała sprawił nawet, że poganie wymogli na przeprowadzającym egzekucję kacie dobicie męczennika mieczem. Nic to jednak nie dało, bo ów zapach jest pozazmysłowy, to dar Ducha Świętego taki sam, jak i wszystkie inne charyzmaty. A że św. Polikarp był postacią charyzmatami obdarzoną, to cała społeczność Smyrny wiedziała doskonale. Poniekąd przecież im właśnie ten uczeń św. Jana Ewangelisty zawdzięczał wielkie nawrócenie mieszkańców Smyrny do Boga, jak i swoją męczeńska śmierć w połowie II wieku na tamtejszym stadionie.