To, co zrobił Dawid, jest czymś wyjątkowym. Mógł zabić swego prześladowcę, odrzuconego przez Pana Boga króla Saula, a jednak tego nie zrobił.
A potem, gdy nadarzyła się okazja, pokazał dzidę króla i jego bukłak na wodę, które zabrał władcy podczas nocnej eskapady do jego obozu, i oświadczył: „Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu”. Kiedyś odwiedziłem strony, które opisuje Księga Samuela, i byłem tam, gdzie przed Saulem chronił się Dawid. Wizyta w tych miejscach utwierdziła mnie w przekonaniu o historycznej prawdzie Biblii. Ale rzecz dotyczy nie tylko tej prawdy. Chodzi o coś więcej. W Piśmie Świętym Pan Bóg objawia swą wolę. Pokazuje, jak powinny wyglądać relacje społeczne, a te rozpoczynają się od relacji między osobami. Pan Bóg stawia w nich na miłość, a ta zakłada również przebaczenie. Jesteśmy społecznością, która pragnie być nowoczesna, tolerancyjna. Czy zatem jesteśmy gotowi zrobić więcej niż prześladowany Dawid? Jego czasy łatwo osądzamy jako epokę prymitywną, gdy obowiązywała zasada: „Oko za oko, ząb za ząb”. Dawid oszczędził Saula i okazał mu szacunek, bo był on „pomazańcem Pańskim”. Są w tym geście głęboka pokora i otwartość na Boże rozporządzenia. Kto wie, czy ci, którzy są dziś wrogami wiary i Kościoła, nie są jak Saul – prześladowcami pragnącymi pokonać wroga, a ostatecznie przegranymi (w biblijnej opowieści Dawid został królem). Bóg ich nie wytraca, aby mogli doświadczyć przebaczenia od Niego, a potem także ze strony ludzi trwających przy swym Panu. •