Są tacy badacze, którzy utrzymują, że ona nigdy nie istniała
Św. Brygida z Kildare. Są tacy badacze, którzy utrzymują, że ona nigdy nie istniała. Mało o niej wiemy, jej hagiografie są zbiorem anegdot i irlandzkich legend, a Kildare, gdzie założyła klasztor, było wcześniej miejscem pogańskiego sanktuarium. Zatem nie ma żadnej św. Brygidy z Kildare, jest co najwyżej chrześcijańska legenda wzorowana na celtyckiej bogini Brygidzie, która w Kildare zażywała czci. Tak musi być, bo jeden plus jeden musi dać dwa. No właśnie, musi? Nie musi, bo życiem świętych nie rządzi arytmetyka, tylko miłość do Boga. Tego, którego w V wieku poznała pewna dziewczynka urodzona w niewoli. To dziecko całą nadzieję na zmianę swego losu złożyło w ręce nowo poznanego Boga, który w Swoim Synu przyszedł na ten surowy świat, by zbawić ludzi. A jak wiemy taka ufność daje Panu Bogu spore możliwości działania. Czy zatem niemożliwe jest, że ta dziewczynka swoją wiarą zmieniła swoje otoczenie? Że pobożnością pociągnęła za sobą inne kobiety z okolicy? Że ich wspólne działanie na rzecz wszystkich znajdujących się w potrzebie pobłogosławił miejscowy biskup? I że Kildare, miejsce dotychczas zarezerwowane dla kobiet służących celtyckiej bogini, stało się za sprawą św. Brygidy centrum wielkiej duchowej przemiany Irlandii? Biorąc pod uwagę, że owa przemiana faktycznie się dokonała i trwa do dziś, trudno uwierzyć, że św. Brygida z Kildare to tylko pobożna legenda.