Niemal miesiąc po wystrzeleniu w kosmos z Gujany Francuskiej kosmiczny teleskop Jamesa Webba osiągnął swoją ostateczną orbitę, oddaloną 1,5 mln km od Ziemi - poinformowała w poniedziałek NASA.
Agencja podała, że teleskop udanie aktywował na pięć minut silniki odrzutowe, aby dotrzeć do punktu Lagrange 2, optymalnego do obserwacji kosmosu. "Witaj w domu, Webb!" - napisał w komunikacie prasowym szef NASA Bill Nelson.
"Jesteśmy o krok bliżej do odkrycia tajemnic wszechświata. I nie mogę się doczekać, aż tego lata zobaczę pierwsze nowe spojrzenie Webba na wszechświat!" - oświadczył Nelson.
8 stycznia NASA informowała, że teleskop z powodzeniem zakończył rozkładanie swoich elementów, a ostatnim etapem było rozłożenie pokrytego złotem, 6,5-metrowego głównego zwierciadła.
Wtedy Agencja przewidywała, że pierwsze zdjęcia z teleskopu będą dostępne za około trzy tygodnie, jednak na pierwsze pełne zdjęcie jednej gwiazdy trzeba będzie poczekać do marca. Kalibracja instrumentów obserwatorium do stanu pełnej gotowości potrwa do maja.
Teleskop Webba to owoc prawie trzech dekad pracy naukowców i 10 mld dolarów inwestycji NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej i Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej. Maszyna jest bardziej zaawansowanym i potężniejszym następcą teleskopu Hubble'a.
Astronomowie mają nadzieję, że dzięki nowemu teleskopowi i jego zdolności do obserwacji w podczerwieni będzie możliwe m.in. zbadanie atmosfery planet spoza Układu Słonecznego pod kątem śladów życia oraz dostrzeżenie pierwszych gwiazd i galaktyk, powstałych ok. 100 mln lat po Wielkim Wybuchu.