W liście do kapłanów w 2005 r. św. Jan Paweł II pisał, że kapłan w swoim życiu "ma uczynić z siebie dar, oddając siebie do dyspozycji wspólnoty, służąc każdemu kto jest w potrzebie". Takim księdzem był pochodzący z bielskiego Lipnika ks. Stanisław Maślanka, którego pożegnali tu wierni i kapłani archidiecezji krakowskiej i diecezji bielsko-żywieckiej.
Wielką czcią otaczał także bł. ks. Władysława Bukowińskiego (ks. Jan Nowak był postulatorem jego procesu beatyfikacyjnego), którego relikwie zawsze mu towarzyszyły w pracy kancelaryjnej.
- Matka Boża i święci pomagali ks. Stanisławowi przyjąć trud życia. Wypełniły się w nim słowa: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". Jak i słowa św. Pawła: "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował". Odniósł pełne zwycięstwo sługa wierny aż do śmierci - dodał ks. Jan.
Lipnik pożegnał pochodzącego z tej parafii śp. ks. kan. Stansława Maślankę.Na zakończenie uroczystości za obecność dziękował wszystkim ks. Jerzy Wojciechowski, proboszcz lipnickiej parafii: - Kiedy Stasiu przyjeżdżał - teraz już jako emeryt - promieniał swobodą, radością. Mówił, że już ma sobą te wszystkie sprawy organizacyjne i teraz może się bardziej poświęcić sprawom duchowym - wspominał i szczególnie dziękował ks. Janowi Figurze, proboszczowi parafii św. Stanisława w Andrychowie, na terenie której znajduje się Dom Duszpasterski św. Józefa. - Ks. Stanisław podkreślał, że jako emeryt znalazł właściwe miejsce, gdzie będzie mógł jeszcze realizować się jako kapłan.
Wspomnieniami dzielił się także ks. Figura. Za posługę w Andrychowie dziękował zmarłemu w imieniu księży, diakona, sióstr zakonnych, całej wspólnoty parafialnej za tych kilka miesięcy, które było im dane razem przeżyć.
Ks. Maślanka bardzo chciał zamieszkać w Andrychowie. - Zostawił nam piękne świadectwo kapłana będącego na emeryturze. Kiedy mówi się, że w tym okresie życia nic już nie muszę, on miał zasadę: ale pozwólcie mi jeszcze wiele zrobić. I chciał jeszcze dużo pracować - wspominał ks. Figura. - Chętnie szedł do konfesjonału i gorliwie spowiadał. Jeśli nie był przy ołtarzu, był w konfesjonale. Szybko sobie zaskarbił życzliwość parafian i kiedy jeden z kręgów Domowego Kościoła zwrócił się do niego z zaproszeniem, aby wziął udział w ich spotkaniu, on został już z nimi jako duszpasterz. Mówił później, że to doświadczenie spotkań z nimi przydaje mu się w konfesjonale.
W tej grupie spotkał osoby, które go poprosiły o kierownictwo duchowe.
- Zapamiętamy go także jako człowieka niesłychanie gościnnego, życzliwego, pokornego. Nie opuścił żadnego spotkania kapłańskiego; chciał uczestniczyć w życiu całej parafii.
Ks. Stanisław zaprosił andrychowskich duszpasterzy w podróż do swoich byłych parafii, w gościnę do Białki Tatrzańskiej. Miał plany, marzenia o wyjazdach, zwiedzaniu, wszędzie chciał zabrać tych, którzy przyjęli go z otwartością w Andrychowie.
- Parę godzin przed śmiercią przyniosłem mu Komunię Świętą. Przyjął ją z wielką wiarą i oddaniem, więc teraz mu życzę, by ten Chrystus, którego tak kochał, ten Chrystus Zmartwychwstały, otworzył mu podwoje nieba. I myślę, że my, pamiętając o nim w modlitwie, zaskarbimy sobie jego orędownictwo w niebie - dodał ks. Figura.
Po Mszy św. odprowadzono trumnę z ciałem ks. Stanisława Maślanki na lipnicki cmentarz parafialny, gdzie spoczął w grobie rodzinnym.