Tadeusz Ryłko zabezpieczał medycznie wizytę Jana Pawła II w Kalwarii Zebrzydowskiej. Był członkiem Szarych Szeregów i organizacji "Lekarze bez Granic", osobistym lekarzem Anny Walentynowicz i wspólnoty klasztoru ojców bernardynów. - To był człowiek bez granic - mówił o nim bp Damian Muskus OFM.
W bazylice Matki Bożej Anielskiej żegnali go członkowie rodziny, przyjaciele, samorządowcy, dawni pacjenci, mieszkańcy Kalwarii Zebrzydowskiej, licznie zgromadzeni kapłani diecezjalni i zakonni.
Mszy św. przewodniczył bp Damian Muskus. Odwołując się do zaangażowania zmarłego w działalność międzynarodowej organizacji humanitarnej „Lekarze bez Granic”, podkreślał, że ta nazwa mówi o nim wszystko. - To był człowiek bez granic. Nie stawiał granic Bogu, był otwarty na Jego miłość i nią żył. Nie stawiał granic ludziom, bo każdy miał do niego łatwy przystęp, można było do niego zadzwonić z prośbą o pomoc o każdej porze dnia i nocy. Przesuwał więc granice czasu, którego miał wiele dla Boga, ludzi i działalności społecznej - wspominał.
- Nie ma takich słów, które mogłyby wyrazić naszą wdzięczność, dlatego chwytamy się modlitwy, by podziękować za jego piękne, ofiarne życie, serdeczność i pomoc - mówił, rozpoczynając nabożeństwo.
W uroczystości uczestniczył zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy Piotr Ćwik, który przekazał nadany pośmiertnie dr. Tadeuszowi Ryłce Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności społecznej i samorządowej oraz za osiągnięcia w pracy na rzecz ochrony zdrowia publicznego.
Wnuk znanego lekarza i społecznika opowiadał w świątyni, że stanął wczoraj w jego gabinecie i dostrzegł kilka rzeczy, z których jego dziadek był szczególnie dumny. - Jest tam zdjęcie z pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Kalwarii Zebrzydowskiej w 1979 roku, z miejsca, gdzie lądował śmigłowiec. Dziadzio wspominał, że czekał na papieża w prostym lekarskim kitlu. Gdy Ojciec Święty go zauważył, podszedł i przekazał podziękowanie wszystkim pracownikom służby zdrowia, którzy sprawili, że ta wizyta stała się możliwa - opowiadał. Na tym samym miejscu powstała później przychodnia zdrowia, w której budowę zaangażował się Tadeusz Ryłko.
Tadeusz Ryłko we wczesnej młodości był harcerzem Szarych Szeregów. Po wojnie chętnie uprawiał sport i odnosił sukcesy w kilku dyscyplinach. W jego gabinecie była piłka. - Akurat tej nie chciał ze mną kopać - opowiadał jego wnuk. - Opatrzona była podpisami zawodników MKS "Kalwarianka", którzy w połowie lat 90. wywalczyli historyczny awans do trzeciej ligi. Wiemy, że później stracili pozycję, ale mój dziadzio nigdy nie zwątpił, że dla "Kalwarianki" nadejdą lepsze czasy - zwrócił się do obecnych w bernardyńskiej bazylice sportowców.
- Wasza liczna obecność pokazuje, że jego życie miało sens. Dziadzio wierzył, że warto robić coś dla innych. Dziadziu, pożegnam cię tak, jak sam często mówiłeś: serwus! - zakończył ze wzruszeniem wnuk lekarza.
Homilię wygłosił o. Melchior Cichy OFM. - Wszyscy jesteśmy zameldowani tutaj czasowo, dlatego też trzeba mieć świadomość, że od tego, jak żyjemy na ziemi, zależy cała wieczność. Jaki jest cel naszego życia? To doskonale wie już teraz Tadeusz. Wie, co jest istotne, a co mniej ważne. Wie, że słowa Jezusa są aktualne: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - mówił zakonnik. Wspominał, że Tadeusz Ryłko zawsze wyciągał rękę z pomocą, był bezinteresownie życzliwy i otwarty na ludzi. - Miał ludzkie, dobre serce, serce człowieka wierzącego i kochającego. O tym sercu wiemy wszyscy, którzy zwracaliśmy się do niego w potrzebach zdrowotnych, wie o tym jego rodzina i przyjaciele - podkreślał.
Dodał, że odejście bliskiego jest bolesne. - On już jest w drugiej rzeczywistości. Ale w dalszym ciągu jest mężem, ojcem, dziadkiem, sąsiadem. Myśli o nas, kocha nas, pomaga nam, jakby był w drugim pokoju - zapewnił o. Cichy, podkreślając wspólnotę świętych - tych, którzy odeszli, i tych, którzy wciąż przebywają na ziemi.
Tadeusz Ryłko, harcerz Szarych Szeregów, lekarz internista i pediatra, radny powiatu wadowickiego, członek międzynarodowej organizacji humanitarnej "Lekarze bez Granic" zmarł 22 listopada w wieku 90 lat.