W wydanym z okazji 80-tych urodzin wywiadzie rzece „Postawić na wolność: moje życie w Kościele” (Betting on Freedom: My Life in the Church) kard. Angelo Scola opowiedział m.in. o swojej posłudze biskupa, o bliskiej relacji z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI, o swoich obawach co do schyłku chrześcijaństwa w Europie, a także o wewnątrzkościelnej niechęci wobec Papieża Franciszka i o drodze synodalnej.
Wizja Kościoła synodalnego
W książce kard. Scola przywołał swoje początki posługi biskupiej, które już wtedy, jak sam określa były naznaczone synodalnością. „Zrozumiałem, że to droga, którą Pan mi wskazał, a mianowicie towarzyszenie życiu Ludu Bożego. Lubiłem pracować razem z ludźmi, moją metodą była synodalność!”. Dlatego jako słuszne postrzegał zaproszenie do synodalnego sposobu działania, skierowane do całego Kościóła przez Franciszka. „Taki jest styl nauczania papieża, który opiera się na gestach skierowanych do ludzi czerpiąc także z życia osobistego i dochodzi do sformułowań dogmatycznych, gdy zachodzi taka potrzeba”. Dlatego „konieczne jest, abyśmy towarzyszyli papieżowi, tak jak zawsze należy to robić - podążać za nim, być mu posłusznym - ponieważ papież jest ostatecznym punktem odniesienia dla barki Kościoła, nawet gdy morze jest wzburzone”. Ważne jest towarzyszenie jego wskazaniom, nawet jeśli musimy dyskutować nad tym, co nie jest całkiem przekonujące. „Ale nie wolno nam nigdy utracić tej ostatecznej postawy, w pełnej wolności, którą nazywa się posłuszeństwem” – dodał kard. Scola.
Jednocześnie przyznał, że sam ma wątpliwości do losu synodu. Jak zauważył, w Europie jest zwyczaj zwoływania komisji i zgromadzeń, które, poza niekończącymi się dyskusjami, nie kończą zazwyczaj się synodalnym „wspólnym podążaniem”. Mimo to ma nadzieję, że synodalność przyniesie nowy styl w Kościele.
Podziały w Kościele
Kard. Scola nie podziela obaw co do schizmy w Kościele, lecz martwi się ostrymi polemikami i podziałami, które szkodzą dążeniu do poznawania prawdy i praktykowaniu miłości, co jest nie do przyjęcia. Według niego, obecne dyskusje przypominają posoborowe batalie między postawami konserwatywnymi i progresywnymi. „Widzę odnowioną opozycję między strażnikami sztywno rozumianej tradycji a zwolennikami dostosowywania praktyk i doktryny do wymagań światowych”. Jak ocenił purpurat, debata jest możliwa, ale nie można zaniechać szacunku i „lekceważyć wspólnej przynależności do Chrystusa”. Należy uznać potrzebę różnorodności w jedności, która przynosi bogactwo ludziom wolnym. Inaczej „atrakcyjność osoby Jezusa nie trafi do ludzi, którzy nie widzą chrześcijańskiej jedności”.
„Nones” wśród młodych ludzi
Kardynał odniósł się także do spadku liczby chrześcijan w Europie i jednoczesnego wzrostu tzw. „nones”, czyli ludzi wykazujących zainteresowanie duchowością, lecz nieidentyfikujących się z żadną tradycją religijną. „Kościół jest obecnie testowany, szczególnie w krajach tzw. starożytnej ewangelizacji, czyli we Włoszech, Francji, Hiszpanii czy Niemczech, gdzie jest wielka tradycja, lecz problem dotarcia do młodego pokolenia. „Nie byliśmy w stanie wychować młodych ludzi na wystarczająco głębokim poziomie. Zostali przejęci przez panujący w społeczeństwie zamęt” - powiedział kard. Scola.
Kryzys Kościoła
Choć sytuacja jest poważna kard. Scola powiedział, że sam nie używa terminu „kryzys” w odniesieniu do położenia Kościoła, a oporność na zmiany nie jest większa od władzy Boga. „Kryzys oznacza wydany osąd, a my zawsze jesteśmy pod osądem Ducha Jezusa. To co się dzieje to początek zmian. Duch odnawia Kościół, a do tego potrzeba świętości kobiet i mężczyzn. Mam wielką nadzieję w tym, że zmiany są możliwe. Czasy nigdy nie są «nasze»”.
Według doświadczonego duchownego, Kościół powinien przyjąć mądrość wyrażoną w sformułowaniu T. S. Eliota, który napisał: „Nie myśl o żniwach, lecz tylko o właściwym zasiewie”. „Żniwo jest w rękach Boga, więc nie wolno nam się bać. To Duch Pański prowadzi Kościół i daje plony”.