Niezwykle ważne i aktualne słowa o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej wypowiedział abp Józef Guzdek we Wrocławiu. Przewodniczył on Mszy św. odpustowej w bazylice garnizonowej pw. św. Elżbiety Węgierskiej.
Metropolita białostocki zaznaczył w homilii, że spotkanie ze św. Elżbietą Węgierską nastraja do refleksji o pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie. Dla kolejnych pokoleń chrześcijan święta ta była wzorem wcielania w życie ewangelicznego przesłania.
- Św. Elżbieta swoim życiem potwierdziła, że miłosierny Samarytanin ma nieustannie swoich naśladowców. Na początku XX wieku nikt z wyznawców Chrystusa nie ma wątpliwości, że Jezus przynagla nas do niesienia pomocy będącym w potrzebie. Nikt nie pyta o pochodzenie, miejsce zamieszkania, wyznawaną wiarę, ale w każdym człowieku potrzebującym dostrzega bliźniego, którego nie można minąć obojętnie. Bo wiara bez uczynków jest martwa - mówił abp Józef Guzdek.
Przyznał, że ostatnio Polacy dostrzegają konieczność pomocy uchodźcom i migrantom, którzy koczują w pobliskich lasach, narażeni na śmierć z powodu niedożywienia, choroby czy wyziębienia. Najbliższa ogólnopolska zbiórka na pomoc dla nich zostanie przeprowadzona we wszystkich kościołach już 21 listopada.
- Jako metropolita białostockiej archidiecezji, położonej przy granicy polsko-białoruskiej, pragnę zaświadczyć, że wspólnoty parafialne, które w ostatnim czasie odwiedzałem, zdają egzamin z chrześcijańskiej wrażliwości i świadczą pomoc potrzebującym. Ich wysiłki wspierane są przez Caritas. W sposób szczególny lokalne społeczeństwo okazuje gesty życzliwości i wdzięczności żołnierzom Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszom Straży Granicznej i policji. Dostrzega w nich stróżów bezpieczeństwa i suwerenności naszej ojczyzny. Wiele razy słyszałem takie świadectwa - opisywał abp Guzdek.
Jednocześnie poinformował, że wielu mieszkańców przygranicza zadaje pytanie o czystość intencji i motywacje tych, którzy pojawiają się na granicy polsko-białoruskiej. Czy na pewno wszyscy chcą pomagać? A może zamiast służyć innym ludziom i nieść im realną pomoc, posługują się nimi, aby zwrócić na siebie uwagę i zaistnieć w przestrzeni medialnej? Pomagają, czy raczej celebrują siebie, nie przebierając w słowach pogardy wobec żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej.
- W obecnej sytuacji potrzeba niezwykłej mądrości, odpowiedzialności i roztropności. Należy pamiętać o tym, że Jezus przygotował swoich uczniów, aby działali w świecie mądrze, rozumnie i odpowiedzialnie. Powiedział: "Oto posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie". Chrześcijanin nie może być zatem człowiekiem naiwnym, ale mądrym, roztropnym, a nawet przebiegłym w trosce o dobro osobiste, społeczne i narodowe - stwierdził metropolita białostocki.
Podkreślił, że w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie zawarte zostało wezwanie do świadczenia miłosierdzia, ale racjonalnego, mądrego i odpowiedzialnego.
- Nie ma nic ważniejszego od spotkania z drugim człowiekiem i niesienia realnej pomocy temu, który znajduje się w biedzie. Jednak obecnie nierzadko jednostronnie akcentowany jest emocjonalny aspekt takiego spotkania. Zwłaszcza dotyczy to ludzi, którzy doświadczają różnego rodzaju nieszczęść. Wówczas mamy do czynienia z emocjonalnym szantażem. Tymczasem z przypowieści płynie apel, by połączyć wrażliwość serca z racjonalnością działania, z kompetencją i pewnym porządkiem. Miłość i miłosierdzie domagają się porządku - apelował administrator apostolski ordynariatu polowego.
Zaznaczył, że mamy kochać wszystkich, ale nie da się kochać wszystkich jednakowo, tak samo. Nie potrafimy w sposób wystarczający pomóc wszystkim, dlatego potrzebny jest pewien porządek. Najpierw jesteśmy zobowiązani troszczyć się o rodzinę i o swój ojczysty dom, a dopiero potem myśleć o innych potrzebujących.
- Św. Paweł w Liście do Tymoteusza napisał niezwykle ważne słowa: "A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego". Czyny miłości wobec najbliższych i ojczystego kraju domagają się pierwszeństwa. O zachowanie ordo caritatis wielokrotnie apelował do narodu i sprawujących władzę bł. kard. Stefan Wyszyński - przypomniał abp Guzdek.
Kardynał Wyszyński pisał:
Człowiek, który staje na czele jakiejś grupy społecznej pamięta najpierw o obowiązkach wobec dzieci swego narodu, a dopiero w miarę zaspokojenia tych podstawowych potrzeb własnych obywateli rozszerza dążenie do niesienia pomocy na inne ludy i narody...
Należy jednak pamiętać, że naszym bliźnim jest każdy człowiek, także obcy. Im większe grożą mu niebezpieczeństwa, tym bardziej jesteśmy zobowiązani pospieszyć mu z pomocą. Oczywiście w miarę posiadanych środków i możliwości, którymi dysponujemy.
- Jako wyznawcy Chrystusa szczególnie podziwiamy tych, którzy realizują prawo miłości Boga i bliźniego w sposób heroiczny. Szacunek i wdzięczność należą się wszystkim, którzy czynem potwierdzają, że drugi człowiek jest bliźnim i spieszą mu z pomocą - oświadczył abp Guzdek.
Wspomniał, że Polacy niejednokrotnie doświadczali w historii gościnności innych narodów. Podczas II wojny światowej ponad 5 tysięcy polskich sierot cudem uratowanych z sowieckiej niewoli znalazło schronienie w Indiach. 730 polskich dzieci i 105 osób polskiego personelu opiekuńczego przyjęła Nowa Zelandia. Setki tysięcy naszych rodaków znalazło nową ojczyznę w Ameryce Północnej i Południowej i wielu krajach europejskich. Jako naród w czasie stanu wojennego doświadczyliśmy pomocy ze strony obcych nam ludzi.
- Powinniśmy być wdzięczni za każdy gest wobec nas. Pamiętajmy, że Polska także znana była z gościnności. To kraj otwarty, wielu kultur, narodów i religii. Kraj tolerancji. Czy jednak goście mają prawo włamywać się do naszego ojczystego domu, atakując nasze służby mundurowe? Czy mogą zapominać o poszanowaniu prawa, naszej wrażliwości, tradycji i zwyczajów? Te pytania stawiają prości ludzi z wiosek przygranicznych, świadkowie tego wielkiego dramatu - opowiadał kaznodzieja.
Dodał, że dzisiaj nasze służby strzegące granicy także zadają sobie wiele pytań. Czy ten, kto przebywa na granicy, przekracza ją legalnie? Czy ubiegając się o status uchodźcy rzeczywiście ucieka przed wojną i prześladowaniem i potrzebuje pomocy? A może szuka łatwiejszego życia? A jeśli tak, to czy w sposób godny?
- Dlatego też wielki szacunek należy się tym, którzy chronią każdego z nas. Wielokrotnie stawałem w obronie honoru polskiego żołnierza, służb granicznych i policjantów. Żeby nie było za późno. Spotkanie ze św. Elżbietą inspiruje nas do pomocy drugiemu człowiekowi. Naśladujmy dobrego Samarytanina, nieśmy pomoc potrzebującym. Pamiętajmy jednak o ordo caritatis. Prośmy Boga o mądrość i odpowiedzialność wszystkich naszych rodaków. Błagajmy o pokój i pojednanie. Wszyscy na tej ziemi się zmieścimy. Obyśmy żyli jak bracia i wzajemnie się szanowali. Obyśmy zło tylko dobrem zwyciężali, bo do tego nas Chrystus zobowiązuje - podsumował metropolita białostocki.
W czasie Mszy św. abp Józef Guzdek mianował ks. Piotra Jakubusia kanonikiem honorowym kapituły kanonickiej przy bazylice mniejszej pw. św. Elżbiety we Wrocławiu za zaangażowanie duszpasterskie dla służb mundurowych. Ks. Jakubuś jest proboszczem parafii pw. Świętej Rodziny we Wrocławiu i kapelanem Krajowej Administracji Skarbowej.