W narodowe święto niepodległości, a zarazem uroczystość odpustową ku czci św. Marcina, 11 listopada, parafianie z Pisarzowic ponownie powitali obecne tu od wieków XVI-wieczne dzieło "Sacra Conversazione" - "Świętą Rozmowę".
Czekali prawie piętnaście miesięcy. Pisarzowicka "Sacra Conversazione" - pochodzące z lat 1510-1520 wyobrażenie dialogu Matki Najświętszej i Dzieciątka ze szczególnie tu czczonymi świętymi - patronem parafii św. Marcinem oraz patronem płodów ziemi (zwłaszcza winnic) św. Urbanem - powstała w krakowskiej pracowni Mistrza Rodziny Marii. Właśnie wróciła do domu z Krakowa po pracach konserwatorskich, prowadzonych przez prof. Jarosława Adamowicza, dziekana Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych.
O przeprowadzonych pracach, ale też przesłaniu, jakie niosą bohaterowie "Świętej Rozmowy" wszystkim modlącym się w pisarzowickim kościele, podczas sumy odpustowej mówił ks. dr Szymon Tracz, dyrektor Muzeum Diecezjalnego i konserwator architektury i sztuki sakralnej diecezji bielsko-żywieckiej. Razem z nim przy ołtarzu stanęli także: ks. proboszcz Janusz Gacek, ks. Józef Walusiak, emerytowany proboszcz z niedalekich Janowic, i pisarzowicki rodak ks. Mariusz Zemanek, który w ubiegłym roku obchodził 25-lecie kapłaństwa (świętowanie przesunięto ze względu na epidemię).
Sacra Conversazione z Pisarzowic po pracach konserwatorskich.Prof. Jarosław Adamowicz, który w ostatnim czasie nadzorował także prace przy konserwacji Ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie, jest najlepszym w Polsce znawcą dzieł, które powstały w warsztacie anonimowego malarza, nazywanego przez historyków sztuki Mistrzem Rodziny Marii. To tam powstały także m.in. obraz Matki Bożej Rychwałdzkiej, tryptyk św. Stanisława ze Starego Bielska czy "Sacra Conversazione" z Komorowic i Łękawicy.
Pisarzowicka tablica była środkową częścią tryptyku, którego skrzydła niestety nie przetrwały. Sama "Święta Rozmowa" cudownie ocalała po pożarze drewnianego kościoła w 1965 r.
- Konserwacja pisarzowickiej tablicy była konieczna, gdyż czas naruszył drewniane podobrazie, podobnie jak warstwę malarską lica oraz złocenia - mówi ks. Tracz. - Dawna, środkowa część tryptyku została gruntownie przemalowana przed 1748 r., a później na przełomie XIX i XX wieku, kiedy domalowano dwójkę świętych karmelitańskich adorujących Madonnę. W latach 1969-1971 konserwatorki Krystyna Sokół-Gujda i Janina Strużyńska ściągnęły te późniejsze przemalowania odsłaniając pierwotną formę późnogotyckiego dzieła.
Przy ołatrzu od lewej: ks. dr Szymon Tracz, ks. Mariusz Zemanek, ks. Józef Walusiak i ks. proboszcz Janusz Gacek.Obraz został namalowany na pięciu deskach lipowych, klejonych na styku. Zdjęcie rentgenowskie ukazało, które deski do dziś są pierwotnie sklejone, a które rozłączono, a następnie połączono za pomocą gwoździ. Na trzech krawędziach tablicy zachowało się pierwotniej oryginalne fazowanie, z czwartej dolnej odcięto ok.
Nim obraz ponowne trafi do głównego ołtarza, parafianie mogli dokładnie zobaczyć rezultat prac. Na odwrocie obrazu widoczne są pierwotne ślady narzędzi - topora, piły i struga - którymi pomocnicy mistrza obrobili deski pod obraz. - Niestety wykorzystane drewno lipowe nie było najlepszej jakości. Stąd też wyraźnie jest widoczne wygięcie podobrazia, które stabilizuje nowatorskie rozwiązanie przypominające rybią ość, zamontowane z tyłu tablicy - tłumaczy ks. Tracz.
Trzeba było także uzupełnić liczne kanały w deskach zniszczonych przez drewnojady.
Od lewej: ks. dr Szymon Tracz, prof. Jarosław Adamowicz i ks. proboszcz Janusz Gacek.- W czasie zdejmowania późniejszych przemalowań utracono żywość barw oraz delikatne detale dzieła. Najbardziej ucierpiała twarz św. Marcina, którą obecnie zrekonstruowano na podstawie podobnych twarzy, jakie malował Mistrz Rodziny Marii, bo w ich tworzeniu posługiwał się szablonem - mówił parafianom ks. Tracz, dodając, że św. Marcin z wizerunku jest przedstawiony jako młodzieniec w eleganckim stroju, w modnym późnośredniowiecznym berecie, z mieczem w ręku.
Najlepiej zachowała się postać Maryi i Dzieciątka. Ks. Tracz zwraca uwagę na misternie namalowane złociste kosmyki włosów czy - także charakterystyczne dla pracowni Mistrza Rodziny Marii - malowane w formie jodełki brwi. W obrazie uzupełniono także złocenia reliefowego tła utworzonego ze stylizowanych splotów liści akantu, nimby świętych postaci oraz papieską tiarę i papieską ferulę św. Urbana.
"Strażniczki tradycji" czyli gospodynie z Pisarzowic przygotowaly dla wszystkich słodkie pierniczki.Ks. Tracz podkreśla mistycyzm, który emanuje z obrazu: - Mamy bardzo mocno zaakcentowane wstawiennictwo: z jednej strony Maryi do Dzieciątka, a z drugiej - świętych, czczonych w tej społeczności, którzy za nami orędują do Maryi.
Jak dodaje, obecność św. Urbana na obrazie to także świadectwo zmieniającego się klimatu na tych ziemiach. Prawdopodobnie przed wiekami w tych okolicach nie brakowało winorośli - to Urban był powszechnie wzywanym, chroniącym je patronem.
W homilii ks. Tracz zaprosił parafian do włączenia się w dialog, do którego zapraszają bohaterowie obrazu: - Niech Święta Rozmowa będzie nadal waszą dumą oraz wielkim zaproszeniem do wejścia w dialog modlitwy z Bogiem wraz ze św. Marcinem i św. Urbanem.
Doroczne zdjęcie uczestników uroczystości odpustowych ku czci św. Marcina w Pisarzowicach.Po Mszy św. i procesji eucharystycznej uczestnicy modlili się w intencji ojczyzny, odśpiewali hymn i ustawili się do wspólnej fotografii. A pisarzowickie gospodynie - "strażniczki tradycji", ze swoją prezes Cecylią Puzoń na czele - przygotowały dla wszystkich słodkie pierniczki.