Przedstawiciele władz polskiego futbolu są przeciwni pomysłowi rozgrywania mistrzostw świata co dwa lata. "Obecny kalendarz i tak jest trudny dla lig" - powiedział PAP prezes Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki. "Taki mundial straci na randze" - dodał wiceprezes PZPN Maciej Mateńko.
Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) poinformowała niedawno, że zwoła na 20 grudnia wideokonferencję, w czasie której będzie omawiana propozycja organizacji MŚ w cyklu dwuletnim, a nie - jak do tej pory - czteroletnim.
W szczycie mają wziąć udział przedstawiciele 211 narodowych federacji, aby "omówić przyszłość futbolu po szczegółowym poinformowaniu o trwającym procesie konsultacji na ten temat".
Pomysł szefa FIFA Gianniego Infantino popierają konfederacje azjatycka (AFC) i afrykańska (CAF), ale przeciwne są m.in. Europejska Unia Piłkarska (UEFA), konfederacja południowoamerykańska (CONMEBOL), organizacje zrzeszające kluby w Europie oraz stowarzyszenia kibiców.
Do zdecydowanych krytyków pomysłu FIFA należą władze European Leagues - w zarządzie tej organizacji zasiada Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy S.A.
"Niedawno odbył się zarząd European Leagues i walne zgromadzenie członków stowarzyszonych. Miałem możliwość bezpośredniej wymiany doświadczeń na ten temat. Wraz z grupą lig konsultowaliśmy się z Arsene'em Wengerem, reprezentującym FIFA. Światowa federacja jest pomysłodawcą tej rewolucji, mającej docelowo umożliwić organizowanie mundialu co dwa lata. Co to dla nas oznacza jako lig? Musielibyśmy skończyć rozgrywki w połowie maja. Oczywiście jesteśmy gotowi robić to raz na jakiś czas, np. co cztery lata. Ale w takim wydaniu ligom zabierany jest najlepszy miesiąc do gry w piłkę" - argumentował Animucki.
"Do tego jeszcze październikowe, trzytygodniowe okienko na mecze reprezentacji, kiedy tak naprawdę 95 procent piłkarzy, którzy nie uczestniczą w tej rywalizacji, musiałoby zaprzestać gry, bo ligi byłyby wówczas wstrzymane. Ten pomysł wydaje się nie do końca przemyślany" - dodał.
Zdaniem Ekstraklasy S.A. oraz European Leagues pomysł FIFA nie służy piłce ligowej.
"Podeszliśmy do przedstawionej propozycji pod kątem sportowym, ale także ekonomicznym i wszystkie ligi ją odrzuciły. Uważają, że jest niedopracowana i tak naprawdę nie służy rozwojowi futbolu, postrzeganego jako ligowy, co jest solą piłki. To dość ostre stanowisko. Z tego co wiem, projekt na razie wrócił do fazy konsultacji i póki co nie będzie wdrażany, ale zapewne te dyskusje są przed nami. W futbolu nigdy nie ma nudy. Kilka miesięcy temu plany Superligi, teraz +biennial World Cup+..." - przypomniał Animucki.
Jak dodał, podstawą tego wszystkiego jest "kwestia niezrównoważonego budżetu pod kątem klubowych mistrzostw świata".
"I próby znalezienia innego typu rozgrywek, które by zbilansowały ten projekt. Z naszego punktu widzenia, a rozmawiałem też z szefami ligi angielskiej czy hiszpańskiej, jest mocne stanowisko, że powinniśmy kalendarz międzynarodowy utrzymać w formule status quo. On i tak jest trudny dla lig. Stąd też we Francji, Włoszech czy Hiszpanii podejmowane są dyskusje na temat zmniejszenia liczby zespołów i meczów. U nas sytuacja z terminarzem nie wygląda tak źle. Mamy 34 kolejki, jesteśmy w stanie wpasować to w kalendarz międzynarodowy. Ale też mamy swoje ograniczenia. Żyjemy w strefie klimatycznej, która zabiera nam połowę grudnia i styczeń" - podkreślił.
Dyrektor operacyjny Ekstraklasy S.A. Marcin Stefański zwrócił uwagę na problemy, jakie mundial w cyklu dwuletnim stworzyłby np. dla terminarza w Polsce.
"To ma bardzo zły wpływ na kalendarz rozgrywek. Jeden z planów FIFA zakładał, że cały październik byłby wyłączony z meczów ligowych. Ligi powinny zakończyć sezon w pierwszej dekadzie, a najpóźniej w połowie maja. Dla piłkarzy, którzy wystąpiliby w MŚ, byłby obowiązkowy okres przerwy, kiedy nie mogliby grać. To oznaczałoby, że żaden z polskich klubów mających w składzie uczestnika MŚ nie mógłby wystawić takich zawodników w rundach kwalifikacyjnych europejskich pucharów. Efektem byłaby marginalizacja futbolu krajowego" - powiedział PAP Stefański.
Jak przyznał, mundial co dwa lata byłby olbrzymim kłopotem dla polskiej ligi, a jeszcze większym np. dla krajów skandynawskich.
"Dla lig grających systemem wiosna-jesień to byłaby śmierć, na co te wszystkie kraje nordyckie zwróciły uwagę. Gdyby musiały przerwać rozgrywki 15 maja, zacząć najwcześniej 20 lipca, a później nie grać cały październik, oznaczałoby to u nich koniec futbolu krajowego. A takich lig jest dużo" - wskazał Stefański.
Przyznał, że chodzi nie tylko o aspekt sportowy.
"Dam prosty przykład, gdybyśmy nie mogli grać w październiku, a musielibyśmy np. w styczniu. Mówi się, że ten plan FIFA zakłada lepsze spojrzenie na ekologię. A przecież gra w styczniu to konieczność większego podgrzewania płyt boiskowych i zapewnienia lepszych warunków nie tylko do gry, ale też oglądania meczów. I inny przykład - rozmawialiśmy z kolegami z Danii, u których kultura kibicowania reprezentacji jest częścią tożsamości narodowej. Razem zwróciliśmy uwagę, że gdyby trzeba było grać mecze reprezentacji w październiku, to ze względu na klimat nikt nie przyszedłby w koszulce kadry narodowej. Banalna sprawa, o której mało się mówi" - dodał.
Maciej Mateńko, od sierpnia wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych, w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że w przypadku mundialu rozgrywanego co dwa lata nie byłoby takich emocji jak co cztery.
"Pomysł nie podoba mi się z tego względu, że takie mistrzostwa stracą na randze. Jeżeli coś jest za często, to troszkę się przejada. Uważam, że mundial co cztery lata to właściwe rozwiązanie. W innych dyscyplinach sportu, które mają mistrzostwa świata co roku, to nie jest już tak emocjonujące" - przyznał.
Mateńko zwrócił również uwagę na obciążenie organizmów zawodników.
"Piłkarze już w tej chwili są bardzo eksploatowani, więc nie wiem, czy można z nich jeszcze więcej wycisnąć. Nawet zawodnicy, którzy znajdują się obecnie na światowym topie, nie są ludźmi +nie do zajechania+. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Np. spójrzmy na Roberta Lewandowskiego, który słynie z tego, że nie odnosi kontuzji. Gdy jeszcze mu wrzucimy dodatkowe mecze, to nie jesteśmy chyba na dzisiaj w stanie utrzymać takich piłkarzy na najwyższym poziomie" - zaznaczył wiceprezes PZPN.
Zdecydowanie przeciwny pomysłowi FIFA jest były prezes PZPN Zbigniew Boniek, a obecnie jeden z wiceprezydentów UEFA i honorowy prezes polskiej federacji.
"Mundial co dwa lata? Absolutnie nie" - napisał już w maju na Twitterze. A w październiku, na łamach włoskich mediów, powtórzył swój kategoryczny sprzeciw.
Nawet jeżeli pomysł mundialu co dwa lata nie wejdzie w życie, władze krajowych lig czeka wyzwanie. Chodzi o mistrzostwa świata w Katarze, które mają odbyć się pod koniec 2022 roku.
"Terminem wyznaczonym przez FIFA na zwolnienie zawodników (do reprezentacji na turniej - PAP) jest 15 listopada 2022 i na dzisiaj wszystkie ligi do tego dnia będą chciały rozgrywać swoje mecze. Ale już sobie wyobrażam nacisk trenerów reprezentacji, które awansują do MŚ, a także konflikty między federacjami a ligami - szczególnie tymi z TOP5. A przecież kilka lat temu, gdy FIFA podejmowała decyzję, musiała chyba zdawać sobie sprawę z ryzyka rozgrywania mundialu na przełomie listopada i grudnia oraz z oczywistego konfliktu z kalendarzami ligowymi" - zakończył Animucki.