Grupa niemieckich wiernych świeckich podkreśla, że Droga Synodalna, ignorująca powtarzające się uwagi z Watykanu, promuje rozłam i toruje drogę schizmie.
W ubiegłym tygodniu we Frankfurcie nad Menem odbyła się druga sesja plenarna niemieckiej Drogi Synodalnej. W dniu rozpoczęcia spotkania grupa niemieckich wiernych świeckich opublikowała własny manifest reform, w którym skrytykowała wieloletni proces promowania rozłamu, który nie spełnia warunków autentycznej reformy i toruje drogę schizmie.
Kampania nosi nazwę „Neuer Anfang” (Nowy początek — manifest na rzecz reformy). Jej autorzy uznają potrzebę „fundamentalnej reformy” Kościoła, ale twierdzą, że kryzys nadużyć, który stał się inspiracją do wejścia na Drogę Synodalną, został „zinstrumentalizowany”, aby wdrożyć „dobrze znany program polityczno-kościelny”.
"Nie ma odnowy bez pokuty"
Droga Synodalna, która rozpoczęła się w styczniu 2020 r. i ma zakończyć się w lutym przyszłego roku, stawia sobie za cel rozwiązanie kluczowych problemów, które - według niej - wynikają z kryzysu związanego z wykorzystywaniem seksualnym przez duchownych. Koncentruje się na czterech odrębnych tematach: władza i autorytet, moralność seksualna, życie kapłańskie i rola kobiet w Kościele. Dyskusją wokół każdego z nich kieruje biskup i osoba świecka. Inicjatywa ta jest jednak przez wielu postrzegana jako środek do przeforsowania wysoce kontrowersyjnych i zakazanych zmian, z których wiele wpływa na Kościół powszechny, takich jak wyświęcanie kobiet i błogosławienie związków osób tej samej płci, a także proponowana radykalna reforma struktury sakramentalnej i hierarchicznej Kościoła.
Stojący za manifestem wierni świeccy, którzy określają się jako "oddani antropologii, etyce, filozofii, teologii i dziennikarstwu", podkreślają, że każda taka reforma musi być skoncentrowana na Ewangelii i „żywym słowie Bożym”. "Nasze sumienie zobowiązuje nas do tego, by nigdy nie popierać żądań ani podejmować inicjatyw, które relatywizują tę więź z żywym słowem Bożym. Chodzi raczej o szukanie woli Bożej dla Jego dzisiejszego Kościoła w Jego żywym słowie.
"Jako chrześcijanie katoliccy uznajemy potrzebę fundamentalnych reform w Kościele. Jednak nigdy nie było prawdziwej i głębokiej odnowy bez pokuty i ponownego odkrycia Ewangelii, które zmienia życie. Dlatego Droga Synodalna w dramatyczny sposób mija się z celem prawdziwej reformy. W swojej fiksacji na zewnętrznej strukturze pomija sedno kryzysu; narusza pokój we wspólnotach, opuszcza drogę jedności z Kościołem powszechnym, niszczy istotę wiary Kościoła i prowadzi do schizmy" - piszą autorzy w preambule do manifestu. Odrzucają twierdzenie Drogi Synodalnej, by „przemawiać w imieniu wszystkich katolików w Niemczech i podejmować za nich wiążące decyzje”, podkreślając, że świadczy to o nieufności wobec Kościoła sakramentalnego, a postulowana przez Drogę „świecka” redystrybucja władzy oznacza sekularyzację w Kościele.
"Nie chcemy być Kościołem nieposłuszeństwa i buntu"
Autorzy manifestu krytykują Drogę Synodalną za to, że jest „wyraźnie niezainteresowana procesami pokuty i odnowy duchowej” oraz za omawianie kwestii etycznych z myślą o dopasowaniu Kościoła do „głównego nurtu kulturowego”.
„Prawie nie zwraca się uwagi na pytanie, w jaki sposób ludzie naszych czasów mogą znaleźć wzrost, uzdrowienie i integrację w świetle Ewangelii i w relacji z Jezusem Chrystusem” – twierdzą autorzy. Wskazują również, że list ostrzegawczy papieża Franciszka z 2019 r. do niemieckich biskupów na Drodze Synodalnej został „po prostu zignorowany”, a papieskie nauczanie dotyczące kluczowych kwestii „arogancko odłożono na bok”.
„Kościół katolicki jest katolicki tak długo, jak długo jest w żywej jedności i w dialogu z Kościołem powszechnym” – argumentują autorzy manifestu. „Nie chcemy być 'Kościołem nieposłuszeństwa i buntu' i odrzucamy wszelkie próby ustanowienia własnej drogi kościelnej w Niemczech”.
Droga Synodalna, dodają, pragnie złamać władzę biskupów i księży, poddając ich władzy świeckich urzędników. I chociaż uznają potrzebę większego udziału świeckich, zwłaszcza kobiet, jasno dają do zrozumienia, że "nikt nie potrzebuje kościoła, w którym powołania zastępuje zatrudnienie, poświęcenie - kontrakt, a zaufanie - kontrola. Chcemy prostego, służebnego i modlącego się Kościoła, naśladującego Chrystusa.”.
Krytykują również Drogę Synodalną za pomijanie grzechu, słabości ludzkiej natury i prawdy o komplementarności płci, a także zaciemnianie powołania do kapłaństwa „poprzez marginalizację go teologicznie i strategicznie”.
Jak odzyskać sól i światło?
Autorzy wielokrotnie stwierdzają, że Droga Synodalna wykorzystała kryzys nadużyć, zniekształcając debatę, która wymaga „największej troski i uwagi”. Reakcja na nadużycia zamieniła się w "wojnę zastępczą" a Kościół "kręci się wokół siebie, bardziej interesując się swoim wizerunkiem, niż ofiarami". Takie podejście „nie prowadzi do reform, ale ostatecznie do ateizmu kościelnego - do działania tak, jakby nie było Boga, który objawił się jako miłość w Jezusie Chrystusie i który jest obecny w Duchu” – mówią. „Jedynym lekarstwem jest odnowa z głębi Ewangelii. „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie”.
"Kościół potrzebuje reformy głowy i członków, ale każda prawdziwa reforma zaczyna się od nawrócenia i odnowy duchowej. Kościół nigdy nie odzyskał soli i światła, zmniejszając wymagania i dostosowując struktury do świata" - przypominają.
Bernhard Meuser, jeden z założycieli grupy "Neuer Anfang" wskazał, że niemiecki episkopat dzieli się na większość zwolenników ścieżki synodalnej i mniejszość biskupów wiernych magisterium, „którzy czują się tak, jakby byli w niewoli babilońskiej”. „Jeśli biskupi nie będą mieli siły, by się oprzeć, my - ludzie świeccy - nie pozwolimy sobie zniszczyć Kościoła, który kochamy i który jest naszym duchowym domem”.