Skrzydlate postacie z obrazków nad łóżkiem i z barokowych ołtarzy nie bardzo pasują do naszej rzeczywistości.
Skrzydlate postacie z obrazków nad łóżkiem i z barokowych ołtarzy nie bardzo pasują do naszej rzeczywistości. Może dlatego modlitwy do aniołów najczęściej odmawiają dzieci? Dorośli co najwyżej napomykają coś o anielskiej dobroci lub cierpliwości, zupełnie jakby dzisiejszy patron, Anioł Stróż, był postacią z pobożnej bajeczki. A przecież aniołowie są wśród nas na co dzień. Są z nami od momentu naszego pojawienia się na tym świecie i trwają na posterunku aż do samego końca. Pomagają w drodze do świętości i walczą o nas, gdy schodzimy na złą drogę. Jasne, że zdarza nam się ich pomoc przeoczyć, są przecież duchami, a my mistrzami w zamykaniu oczu serc i zatykaniu uszu sumień. No i mamy jeszcze do dyspozycji najcięższy oręż – naszą wolną wolę. Ale nawet gdy wytoczymy to działo, nasz Anioł Stróż nie zrejteruje, nie porzuci swojego posterunku po naszej prawicy. Nie uczyni tego, bo jest przecież aniołem, posłańcem Boga do jego ukochanego dziecka. Może więc warto zobaczyć w sobie raz jeszcze owo dziecko i odtąd każdego ranka powtarzać za św. Janem Marią Vianneyem: „Dzień dobry, Aniele Stróżu, dziękuję, że przy mnie czuwałeś, polecam ci dzisiejszy dzień, wszystkie spotkania i wszystkich ludzi"?